Falę polemik wywołała kontrowersyjna wypowiedź papieża w drugim dniu wizyty we Francji. Franciszek nazwał Marsylię przykładem miasta, które "w radosny sposób" dokonuje integracji afrykańskich i bliskowschodnich migrantów. Wielu francuskich komentatorów przypomina natomiast, że od początku tego roku w strzelaninach w imigranckich dzielnicach tego miasta zginęły aż 44 osoby. Marsylia stała się pod tym względem najniebezpieczniejszym miastem Francji.

Część francuskich obserwatorów twierdzi wręcz, że obecny papież znów sprawia wrażenie całkowicie oderwanego od realiów - tak jak to było już na początku wojny w Ukrainie, kiedy Franciszek długo zwlekał z jednoznacznym potępieniem działań Rosji. Tym razem nazwał Marsylię "uśmiechem Morza Śródziemnego" i przykładem miasta, które "potrafi radośnie integrować afrykańskich i bliskowschodnich imigrantów".

Wielu komentatorów zauważa, że Marsylia stała się najniebezpieczniejszym miastem Francji, gdzie w krwawych, bandyckich porachunkach w imigranckich dzielnicach zginęły już od początku roku aż 44 osoby, w tym półtora tygodnia temu - co wyjątkowo zszokowało opinię publiczna - przypadkowa 24-letnia studentka prawa, która właśnie uczyła się w domu. W czasie ulicznej strzelaniny kula z karabinu automatycznego przebiła ścianę budynku i raniła ją śmiertelnie w głowę.

Kontrowersyjne słowa zostały wypowiedziane przez papieża na kończącej się w Marsylii międzynarodowej konferencji o nazwie "Spotkania Śródziemnomorskie", która była poświęcona właśnie napływowi afrykańskich migrantów do Europy.

Już wczoraj - w pierwszym dniu wizyty papieża Franciszka w Marsylii - kontrowersje wywołały jego słowa o "fanatyzmie obojętności", który "zakrwawił Morze Śródziemne". Według części obserwatorów, była to krytyka m.in. francuskiego rządu, który odmawia przyjęcia części afrykańskich migrantów przybywających na włoską wyspę Lampedusa.

Już kilka dni temu szef MSW Gérald Darmanin oświadczył, że Francja nie tylko nie przyjmie części migrantów, którzy przybyli na Lampedusę, ale może wręcz pomóc Włochom w odesłaniu ich do Afryki. Darmanin wyjaśnił, że zdecydowana większość Afrykanów przybywających przez Morze Śródziemne do Europy to nie uchodźcy polityczni, tylko imigranci ekonomiczni.

Sam arcybiskup Marsylii - urodzony w Algierii kardynał Jean-Marc Aveline - ostrzegł, ze Kościół nie powinien mówić, iż Europa "zaprasza wszystkich" migrantów "bez ograniczeń". Jego zdaniem, zachęci to bowiem jeszcze bardziej Afrykanów do korzystania z usług pozbawionych skrupułów band przemytników ludzi, których statki i łodzie często są w tak złym stanie, że toną na Morzu Śródziemnym.

Już kilka dni temu kardynał Aveline wyraził nadzieję, że w czasie dwudniowej wizyty we Francji papież Franciszek nawiąże do tego, co już w 2004 roku głosił Jan Paweł II. Polski papież podkreślił wtedy w orędziu na Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy, że ludzie mają również prawo do "nieemigrowania, to znaczy do godnego życia w pokoju we własnej ojczyźnie".

Jedno z pytań, które - według arcybiskupa Marsylii - papież Franciszek miał postawić w czasie kończącej się dzisiaj międzynarodowej konferencji poświęconej migrantom o nazwie "Spotkania Śródziemnomorskie" miało brzmieć: co wspólnota międzynarodowa może zrobić, by ludzie mogli godnie żyć i pracować np. w tych krajach afrykańskich, w których gigantycznym problem stała się korupcja, brak poszanowania ludzkiej jednostki i bratobójcze konflikty zbrojne.

W praktyce Franciszek zacytował na tej konferencji słowa Jana Pawła II o prawie ludzi do "nieemigrowania, to znaczy do godnego życia w pokoju we własnej ojczyźnie", ale nie rozwinął tego tematu.

Po wystąpieniu na konferencji "Spotkania Śródziemnomorskie", w której uczestniczyło między innymi 60 biskupów i 60 młodych ludzi z krajów położonych w południowej Europie, północnej Afryce i Bliskim Wschodzie, papież Franciszek spotkał się w Marsylii z prezydentem Emmanuelem Macronem. O spotkanie to zabiegał francuski przywódca.

Opracowanie: