Inuici z Grenlandii domagają się od Danii odpowiedzi na pytania, jakie stawiają w sprawie skandalicznej polityki kontroli narodzin wśród rdzennej ludności tej wyspy. Dania i Grenlandia ogłosiły wszczęcie mającego potrwać dwa lata dochodzenia w sprawie praktyk duńskich lekarzy, który zakładali grenlandzkim kobietom i dziewczętom spirale antykoncepcyjne – bez ich zgody czy zgody ich rodziców.

Za dwa lata, 1 października 2024 roku, ma być gotowy raport z dochodzenia, wszczętego przez władze Danii i autonomiczne władze Grenlandii w sprawie "skandalu spiralowego".

W latach 60. i 70. ubiegłego wieku duńskie państwo zmusiło tysiące kobiet na Grenlandii do używania spirali hormonalnych, zapobiegających ciąży. Władze w Kopenhadze były zaniepokojone liczbą dzieci, jakie przychodzą na świat wśród rdzennej społeczności Inuitów. Jedną z tych kobiet była Naja Lyberth. "Państwo zabrało moją niewinność" - mówi dziś kobieta.

Spirale antykoncepcyjne zakładane tysiącom kobiet i dziewcząt

Naja miała 14 lat, kiedy lekarze zmusili wszystkie dziewczęta w jej szkole do wizyty w szpitalu. Tam założono im spirale hormonalne.

"Jakbym miała noże wewnątrz siebie" - wspomina zabieg i ból, jaki odczuwała, kiedy lekarz metalowymi narzędziami ginekologicznymi rozpierał jej dziecięcą jeszcze pochwę, by umieścić w macicy spiralę antykoncepcyjną. "Zostałyśmy do tego zmuszone. Nikt nie pytał naszych rodziców o zgodę" - mówi kobieta.

"To było bolesne. Byłam dziewicą. Wcześniej nie uprawiałam seksu. Nawet nie pocałowałam chłopca. Tego dnia odebrano mi moją niewinność. Państwo ukradło mi moją niewinność wbrew mojej woli. Przez lata miałam boleści za każdym razem, kiedy miesiączkowałam" - wspomina 60-letnia dziś Naja.

Przyznaje, że nigdy o tym nie powiedziała swoim rodzicom. Nie rozmawiała o tym ze swoimi koleżankami w klasie.

"To było tabu" - powiedziała.

Takie spirale założono tysiącom kobiet i dziewcząt - najmłodsza miała 12 lat. Dziewczynce tej założono spiralę, mimo że już wtedy znane były badania, iż używanie spiral hormonalnych w tak młodym wieku może prowadzić do bezpłodności.

Mowa jest o 4500 kobiet, co stanowiło połowę ówczesnych mieszkanek Grenlandii w wieku rozrodczym. Część z nich w ogóle nie została poinformowana, jaki zabieg na nich przeprowadzono. Pewien ginekolog ze szpitala na Grenlandii twierdzi, że do dziś podczas badań znajduje w macicach swoich pacjentek spirale, pochodzące z tamtych czasów.

Przez lata społeczność wyspy o tym wiedziała, ale milczała. Skandal ze spiralami nagłośnili dopiero dwaj dziennikarze duńskiego radia publicznego, mówiąc o tym, jak przez lata odmawiano inuickim kobietom prawa do powiedzenia "nie".

Broniące praw człowieka organizacje w czerwcu wezwały Danię do przeprowadzenia dochodzenia i podania do publicznej wiadomości ustaleń w sprawie programu, mającego ograniczyć rozrodczość wśród Inuitów na Grenlandii.

Inuickie dzieci odbierane rodzicom

To nie pierwszy skandal związany z traktowanie rdzennej ludności Grenlandii przez Danię. Mowa o eksperymencie społecznym z 1951 roku. W jego ramach grupę 22 inuickich dzieci zabrano rodzinom i próbowano wychować na "małych Duńczyków" w Danii kontynentalnej.

W maju 1951 roku statek MS Disko wypłynął ze stolicy wyspy, miasta Nuuk, z 22 dziećmi w wieku od 6 do 9 lat na pokładzie.

Po przyjeździe dzieci były pozbawiane kontaktu z krewnymi. Najpierw w obawie przed chorobami trafiły na kwarantannę do wioski dziecięcej, a później do rodzin zastępczych.

Miały nauczyć się języka duńskiego oraz kultury, a następnie wrócić na Grenlandię. Do ojczyzny ostatecznie powróciło 16 dzieci, zamiast jednak do rodzin, za którymi tęskniły - trafiły one do domu dziecka w Nuuk, gdzie wciąż zakazywano im mówić w rodzimym języku. Dzieci miały zostać wykształcone i stanowić przyszłą elitę Grenlandii, mającą ułatwić Danii kontakty i kontrolę nad wyspą.

Grenlandia była kolonią duńską przez 230 lat do roku 1953. Dziś to autonomiczne terytorium zależne od Danii. Spośród ponad 56-tysięcznej ludności wyspy około 89 proc. stanowią Inuici.