306 miejsc wywalczyła w brytyjskim parlamencie Partia Konserwatywna. To ostateczne wyniki czwartkowych wyborów. Torysi będą zatem najliczniejszą grupą w Izbie Gmin, ale nie mogą samodzielnie stworzyć rządu. Partii Pracy przypadło 258 mandatów, a Liberalnym Demokratom - 57. Pozostałe partie dostaną w sumie 28 mandatów.

W najlepsze trwają już koalicyjne negocjacje. Swoje oferty złożyli przywódcy Liberalnych Demokratów zarówno lider konserwatystów David Cameron, jak i szef laburzystów Gordon Brown.

Brown obiecuje liberałom referendum

W zamian za poparcie go na stanowisku premiera Brown zaproponował liberałom rozpisanie referendum na temat zmiany ordynacji wyborczej. W obecnym kształcie jest ona dla liberałów niekorzystna. We wczorajszych wyborach głosowało na nich około 23 procent wyborców, ale w rozdziale mandatów dostaną niecałe 10 procent.

Gordon Brown podkreślał też w piątek, że laburzyści i liberałowie mają wiele wspólnego w sprawach gospodarczych.

Lider liberałów Nick Clegg już wcześniej wykluczał jednak koalicję z laburzystami i personalnie atakował Browna. W swoich pierwszych powyborczych wystąpieniach mówił, że rząd powinna utworzyć partia, która zdobyła największą liczbę głosów. Było to wskazanie na konserwatystów. Nie jest to do końca zgodne z konstytucją. W sytuacji, gdy żadna z partii nie ma bezwzględnej większości, ustawa zasadnicza pozostawia inicjatywę w rękach dotychczasowego premiera.

Cameron mniej hojny

Lider Partii Konserwatywnej David Cameron był jednak wobec liberałów mniej szczodry. Wyraził jedynie gotowość utworzenia międzypartyjnej komisji dochodzeniowej, która przyjrzałaby się systemowi wyborczemu i opracowała zalecenia jego ewentualnej reformy.

W wypowiedziach dla prasy Cameron wskazywał też na różnice między jego partią a liberałami - m.in. w kwestii stosunku do Unii Europejskiej. Konserwatyści chcą bowiem, by każdy następny traktat unijny był aprobowany w referendum, tak jak w Irlandii. Liberałowie natomiast są najbardziej proeuropejską z brytyjskich partii politycznych i nie widzą takiej potrzeby.

Torysi nie są też skłonni do kompromisu w sprawie obronności i imigracji. Liberałowie z kolei są przeciwni modernizowaniu pocisków nuklearnych Trident wystrzeliwanych z okrętów podwodnych i chcą amnestii dla nielegalnych imigrantów.

W innych kwestiach - m. in. podatkowych i oświaty - Cameron byłby gotów rozważyć kompromis, gdyby uznał, że jest to w interesie narodowym.

Kiedy zakończą się te koalicyjne podchody? Gordon Brown sygnalizował, że nie będzie naciskał na Nicka Clegga, by odpowiedział na jego ofertę szybko. David Cameron - wręcz przeciwnie. Oświadczył, że spodziewa się odpowiedzi szybkiej.