Ostatnio opinię publiczną zajmowała sprawa skandalu z udziałem Donalda Trumpa i gwiazdy filmów dla dorosłych, której prawnik byłego prezydenta miał wręczyć 130 tys. dolarów z funduszy kampanijnych za milczenie. Nad Trumpem wisi jednak widmo innego śledztwa. Chodzi o tajne dokumenty, które trzymał we własnym domu. "New York Times" donosi, że przesłuchano licznych świadków, którym były prezydent miał pokazywać mapę zawierającą utajnione informacje. Trump musi walczyć na dwa fronty i stara się nawet kontratakować.

Donald Trump jest obiektem śledztwa prowadzonego przez Departament Sprawiedliwości. Były prezydent jest oskarżony o zabranie ze sobą tajnych dokumentów, gdy w 2021 r.  opuszczał swój gabinet w Białym Domu. Śledczy skupiają się przede wszystkim na zawartości pudeł z dokumentami o wrażliwej treści, które Trump zgromadził w swojej posiadłości Mar-a-Lago na Florydzie. Agenci FBI zabezpieczyli tam tysiące plików uznanych za ściśle tajne.

Jak donosi "New York Times" śledczy przesłuchali też wielu świadków, którym były prezydent USA miał osobiście pokazywać mapę zawierającą utajnione informacje. Służby odmawiają sprecyzowania, czego konkretnie dotyczy "mapa".

Donald Trump wciąż utrzymuje, że śledztwo w tej sprawie ma na celu wyłącznie dyskredytację go jako przeciwnika politycznego.

Trump pozywa swojego prawnika

Aktualizację mamy również na drugim froncie zmagań prawnych byłego prezydenta. Dostało się jego dawnemu prawnikowi - Michaelowi Cohenowi - który zeznawał na Manhattanie przed wielką ławą przysięgłych, co umożliwiło postawienie byłemu prezydentowi 34 zarzutów fałszowania danych księgowych.

Donald Trump postanowił przejść do kontruderzenia i złożył pozew przeciwko Cohenowi, żądając od niego 500 mln dolarów zadośćuczynienia za ujawnienie poufnych informacji dotyczących jego klienta i rozpowszechnianie nieprawdy w mediach.

Michael Cohen jeszcze w 2017 r. przyznawał, że jest "gotów na wszystko, by chronić swojego klienta". Dwa lata później stwierdził jednak, że "jest mu wstyd, bo wie kim naprawdę Trump jest" - To rasista i oszust - mówił w 2019 r. prawnik. A było to rok po tym, gdy sąd uznał go winnym złamania prawa federalnego za przekazanie gwieździe filmów pornograficznych 130 tys. dolarów za milczenie o romansie, jaki aktorka miała mieć z Donaldem Trumpem.