Polska i pozostałe państwa UE podkreśliły na zwołanym z ich inicjatywy spotkaniu Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie tureckiej operacji, że "działania te dodatkowo doprowadzą do destabilizacji regionu, przyniosą cierpienia ludności cywilnej i spowodują wzrost liczby uchodźców". Zwrócono uwagę na "bezwzględny obowiązek przestrzegania międzynarodowego prawa humanitarnego, w szczególności ochrony ludności cywilnej i pracowników humanitarnych przez wszystkie strony konfliktu".

Podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ zaznaczono też, że nie do przyjęcia są wszelkie próby dokonywania zmian demograficznych oraz że Unia Europejska nie zapewni pomocy rozwojowej dla obszarów, na których prawa lokalnych społeczności są ignorowane.

W ocenie Polski i krajów UE turecka ofensywa może zaprzepaścić osiągnięcia na polu walki z dżihadystyczną organizacją Państwo Islamskie, która - jak podkreślono - stanowi zagrożenie zarówno dla regionu, jak i na skalę międzynarodową. Jednocześnie zaznaczono, że Turcja jako partner UE oraz państwo członkowskie NATO pozostaje ważnym partnerem w Globalnej Koalicji do walki z tym radykalnym ugrupowaniem.

Wskazano, że syryjski konflikt zbrojny można rozwiązać wyłącznie w drodze procesu politycznego, zgodnie z odpowiednią rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ i Komunikatem Genewskim z 2012 r., wyznaczającym ramy do rokowań politycznych.

Komentarz sekretarza generalnego NATO

Przybywający z wizytą w Turcji sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg wezwał w piątek władze tego kraju "do powściągliwości" w ofensywie przeciwko kurdyjskiej milicji w północno-wschodniej Syrii.

"Chociaż Turcja ma uzasadnione obawy dotyczące bezpieczeństwa, oczekujemy, że będzie działać z powściągliwością" - oświadczył Stoltenberg na konferencji prasowej z tureckim ministrem spraw zagranicznych Mevlutem Cavusoglu.

Szef Sojuszu Północnoatlantyckiego, którego Turcja jest członkiem, dodał, że podzielił się z tureckimi władzami "poważnymi obawami dotyczącymi tej operacji i ryzykiem dalszej destabilizacji w regionie".

Stoltenberg przyznał również, że postępy osiągnięte w walce z organizacją dżihadystyczną Państwo Islamskie "nie powinny być zagrożone". "Więźniowie Państwa Islamskiego nie powinni mieć możliwości ucieczki" - podkreślił.

Turecka dyplomacja odpowiada

W odpowiedzi na krytykę kilku krajów europejskich w odniesieniu do ofensywy szef tureckiej dyplomacji wezwał do "solidarności". "Oczekiwanie, że nasi sojusznicy okażą solidarność, jest naszym najbardziej naturalnym prawem" - zaznaczył Cavusoglu.

Według Ankary ofensywa ma na celu wyeliminowanie "korytarza terrorystycznego" wzdłuż południowej granicy Turcji i przywrócenie pokoju w regionie. Celem Turcji jest też wyeliminowanie zagrożeń ze strony syryjskich Kurdów z YPG oraz bojowników z IS i ułatwienie powrotu do kraju syryjskich uchodźców - przebywających obecnie w Turcji - po utworzeniu "strefy bezpieczeństwa" w tym rejonie.

Szef tureckiej dyplomacji zapewniał, że na terenie planowanej strefy bezpieczeństwa Turcja weźmie odpowiedzialność za dżihadystycznych więźniów. Wcześniej prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zapowiedział, że dżihadyści przetrzymywani w więzieniach na tamtych terenach, pod strażą lokalnych władz kurdyjskich, którzy muszą pozostać w więzieniu, tam pozostaną, a ci, których przyjmą ich własne kraje, zostaną do nich odesłani. Turcja ma na celu utworzenie strefy bezpieczeństwa, która pozwoli na - jak twierdzi Ankara - "dobrowolny" i "bezpieczny" powrót do Syrii uchodźców i osób przesiedlonych.

Siły zbrojne Turcji rozpoczęły w środę atak na północno-wschodnią Syrię, po wycofaniu wojsk amerykańskich z tego obszaru, co utorowało drogę do tureckiego uderzenia na syryjskie siły kurdyjskie o nazwie Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), sprzymierzone z USA. Turcja zamierza utworzyć wzdłuż swojej granicy z Syrią "strefę bezpieczeństwa", wolną od kurdyjskiej milicji. Ofensywa została powszechnie potępiona na świecie.