Dwie Rosjanki z amerykańskimi paszportami, które zostały podtrute w Moskwie radioaktywnym talem, zostały też okradzione. Prowadzący śledztwo przypuszczają, że przestępcy mogli chcieć zamaskować kradzież i podali kobietom truciznę.

Pojawiły się również podejrzenia, że może mieć to jakiś związek ze śmiercią agenta Litwinienki w Londynie. Na razie jednak nic nie wskazuje na to, żeby dwie Amerykanki rosyjskiego pochodzenia w jakikolwiek sposób zaszkodziły rosyjskim służbom specjalnym, lub same były agentkami.

Kobiety przyjechały do Moskwy w połowie lutego na ślub krewnych. Kilka dni po przyjeździe poczuły się źle i w rosyjskim szpitalu ustalono, że zostały podtrute talem. Jedna z nich twierdzi, że mogło do tego dojść w hotelu, druga natomiast, że podczas odwiedzin u znajomych.

Prowadzący śledztwo sadzą, że sprawcy chcieli okraść dwie wyglądające na bogate kobiety i żeby ułatwić sobie zadanie postanowili je otruć. Obie kobiety wyjechały z ZSRR pod koniec lat 80. i od prawie 20 lat mieszkają w Los Angeles Kim byli bandyci na razie nie wiadomo.