Ocalały z hitlerowskiego obozu zagłady Sobibór Tomasz Blatt zeznawał we wtorek podczas wznowionego w Monachium procesu Johna Demjaniuka - domniemanego byłego strażnika w Sobiborze. Nie szukam zemsty, lecz sprawiedliwości - mówił 82-letni Blatt, który jest oskarżycielem posiłkowym w procesie.

Rodzice i brat urodzonego w Izbicy w Polsce mężczyzny zostali zamordowani w komorach gazowych. On trafił natomiast do pracy przymusowej przy sortowaniu odzieży i strzyżeniu więźniów. W październiku 1943 roku udało mu się uciec podczas powstania w obozie.

Blatt opowiadał o warunkach, panujących w Sobiborze. Jak mówił, nie przypomina sobie konkretnie, by zetknął się z Demjaniukiem. Ale - jak tłumaczył - nie miał wiele kontaktu ze strażnikami. Zadaniem ukraińskich wachmanów, przeszkolonych w obozie SS Trawniki, było bowiem przede wszystkim pilnowanie więźniów, pracujących w lesie. Tam nie było drutów kolczastych. Byli tylko Ukraińcy, tacy jak pan Demjaniuk, którzy pilnowali, byśmy nie uciekli - powiedział Blatt.

Przyznał, że - w odróżnieniu od deportowanych z innych części Europy - jako polski Żyd już przed wywózką do Sobiboru zdawał sobie sprawę, jaki los może go tam czekać. Kobiety z Holandii nie wiedziały, że idą na śmierć - mówił.

Podczas rozprawy 89-letni Demjaniuk leżał na specjalnym łóżku, przykryty niebieskim kocem. Prokuratura zarzuca mu pomoc w zamordowaniu blisko 28 tysięcy Żydów w hitlerowskim obozie zagłady w Sobiborze w 1943 roku. Oskarżony nie przyznaje się do winy.