Od kiedy Google ujawnił w styczniu, że hakerzy wykradli informacje z jego komputerów, szczegóły tej kradzieży stały się pilnie strzeżoną tajemnicą firmy. Dziennik "New York Times" dotarł do osoby, która zna szczegóły tej sprawy i twierdzi, że skradziono m.in. jeden z klejnotów koronnych firmy - system haseł, kontrolujący dostęp milionów użytkowników na całym świecie do niemal wszystkich usług sieciowych Google'a - w tym poczty elektronicznej i aplikacji biznesowych.

W grudniu pracownik Google'a w Chinach wszedł na zainfekowaną stronę internetową. Nieświadomie umożliwił w ten sposób hakerom dostęp do komputerów i dokumentów zespołu programistów w centrali tej firmy w Kalifornii. Google szybko zorientował się, że padł ofiarą ataku i natychmiast wprowadził znaczące zmiany w zabezpieczeniach swych sieci. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że hakerzy mogą znajdować nowe słabe punkty, o istnieniu których sam Google może nawet nie wiedzieć - ostrzega nowojorska gazeta powołując się na bliżej nieokreślonych ekspertów.

Atak hakerów zmienił politykę Google'a wobec Chin. Stał się również źródłem poważnych napięć w stosunkach amerykańsko-chińskich. Firma zaczęla przekierowywać zapytania do wyszukiwarki na serwery w Hongkongu.