Znana z punktualności niemiecka poczta od dziś nadwyręża swój wizerunek. To z powodu fali strajków.

Pocztowcy walczą o wyższe pensje i dlatego przetrzymają paczki i listy. Dziś na początek torby i rowery odstawi pół tysiąca listonoszy w Berlinie, tyle samo w Badenii-Wirtembergii, a w jeszcze więcej w Nadrenii Północnej-Westfalii. W kilku miastach, w tym w Berlinie i Kolonii, planowane są wiece. 

Związkowcy do ostatniej chwili trzymali w tajemnicy harmonogram strajków, by Deutsche Post nie miała czasu na znalezienie zastępstw. W najbliższych dniach trzeba liczyć się z tym, że przesyłki, także z Polski, później będą trafiać do adresatów w Niemczech.

Związek zawodowy pracowników sektora usług publicznych Verdi domaga się dla 132 tysięcy zatrudnionych podwyżki płac o 6 procent oraz lepszych warunków pracy dla uczniów.

Pracodawca nie przedstawił dotychczas żadnej propozycji. Zatrudnieni są oburzeni - oświadczyła wiceprzewodnicząca związku Verdi, Andrea Kocsis. Zapowiedziała, że strajk potrwa do rozpoczęcia kolejnej tury rozmów z zarządem poczty 25 kwietnia.