"Liczyłem, że pogoda będzie trochę bardziej łaskawa, ale z drugiej strony Antarktyda nie byłaby Antarktydą, gdyby cały czas świeciło tutaj słońce i było plus 30 stopni. Przyjmuję to, co mnie spotkało, z pokorą i zrozumieniem. Cały czas cieszę się z tego, że tutaj jestem. Nie upadam na duchu" - mówi w kolejnym specjalnym łączeniu z Antarktydy z RMF FM Mateusz Waligóra. Podróżnik już od ponad 2 tygodni wędruje w kierunku bieguna południowego. Trasę pokonuje samotnie, bez wsparcia z zewnątrz, poruszając się na nartach i ciągnąc cały ekwipunek na saniach. Za nim już 220 kilometrów, a przed nim - prawie 1000.

Mój marsz przez Antarktydę trwa już ponad 2 tygodnie. W tym czasie był tylko jeden dzień optymalnej pogody do marszu na nartach. Niestety, czasem tak jest, że te początki sezonu antarktycznego, tego antarktycznego lata w listopadzie bywają trudne i ze względu na obfite opady śniegu i bardzo silny wiatr mój postęp jest na razie nie do końca zadowalający - relacjonuje Mateusz Waligóra w łączeniu z naszym dziennikarzem Michałem Rodakiem.

Za sobą mam już jedną czwartą wyprawy, jeśli chodzi o czas jej trwania, a zaledwie jedną szóstą, jeśli chodzi o dystans do pokonania. Przeszedłem 220 kilometrów - opowiada. Jestem przekonany, że ten czas, który teraz jest, te początki wyprawy, po prostu trzeba przetrwać. Jeśli uda mi się przetrwać te trudności, to uda mi się też dotrwać do czasu, kiedy pogoda będzie lepsza. Wtedy będę mógł nadrobić ten dystans pokonywany na nartach każdego dnia. Obecnie staram się, aby ten dystans dzienny wynosił około 20 kilometrów. To musi być taka średnia, którą muszę utrzymać, ale na przykład wczoraj ze względu na fatalne warunki pogodowe i całkowitą zamieć musiałem zrezygnować z marszu i zrobić sobie dzień odpoczynku - dodaje.

To jest taki etap, na którym nie do końca mogę liczyć na jakiekolwiek zmiany pogody. Po prostu niezależnie od warunków muszę wykonywać swoje zadania, chyba że jest to zbyt niebezpieczne - tak, jak wczoraj. Wtedy jedynie biwakuję i przeczekuję. Niezależnie od tego - jestem dobrej myśli. Nie jestem z tego powodu załamany. Wiem, że wszystkie wyprawy, które szły na biegun w przeszłości - czy to polskie, czy zagraniczne - początki miały raczej wolniejsze niż szybsze, a zatem nie odstaję od normy w żaden sposób. Trzeba jedynie trzymać kciuki za pogodę - zaznacza Waligóra.

Muszę przyznać, że liczyłem, że będzie ona trochę bardziej łaskawa. Z drugiej strony Antarktyda nie byłaby Antarktydą, gdyby cały czas świeciło tutaj słońce i było plus 30 stopni. Przyjmuję to, co mnie spotkało raczej z pokorą i zrozumieniem. Cały czas cieszę się z tego, że tutaj jestem. Niezależnie od tych warunków chcę się cieszyć z każdego dnia spędzonego na Antarktydzie. Wiem, że być może jest to jedyny moment w moim życiu, kiedy będę mógł się tutaj znaleźć. Nie upadam na duchu - podsumowuje podróżnik.

Relacji z tej wyprawy na biegun południowy możecie słuchać w Faktach RMF FM i naszym internetowym Radiu RMF24.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: