Co najmniej 22 osoby poniosły śmierć, a 12 zaginęło - to nowy, tragiczny bilans największej od blisko 200 lat powodzi w departamencie Var na południu Francji. Tysiące mieszkańców Francuskiej Riwiery i turystów spędziło noc, koczując w gmachach publicznych. Blisko 100 tysięcy domów pozbawionych jest prądu.

Ewakuowano cześć mieszkańców znanych kurortów, turystów z okolicznych kempingów i blisko pół tysiąca więźniów z zakładu karnego w Draguignan, gdzie poziom wody sięgnął pierwszego pietra. Zaginionych osób szuka ponad dwa tysiące strażaków i żołnierzy, przemieszczających się motorówkami i helikopterami.

Prefekt departamentu Var apeluje do miejscowej ludności i wczasowiczów, by nie wyjeżdżali na drogi - wiele osób utopiło się bowiem w samochodach. Cześć pociągów nie będzie kursować co najmniej do jutra. Według synoptyków, tak wielkiej fali burz i ulew nie było w departamencie Var od 1827 roku. W przeciwieństwie do decyzji polskich władz w czasie powodzi, na Francuskiej Riwierze ogłoszono natychmiast stan klęski żywiołowej.