Europie grozi nowa Jałta - do tego dąży Putin. Tak uważa mer Lwowa Andrij Sadowy. W rozmowie z naszym dziennikarzem Krzysztofem Kotem, mer Lwowa podkreśla, że prezydent Rosji ma wsparcie polityków, armię i atom - wszystko czego potrzeba, żeby się go bać.

Jak mówi Sadowy, dążenia Rosji do nowego podziału Europy, są szczególnie odczuwalne na Ukrainie. Europa natomiast dopiero zaczyna to rozumieć. Dla Ukraińców Donbas oznacza wojnę z Rosją, która walczy o swoje wpływy w tej części Europy. Gdyby to byli tylko separatyści, to sprawa byłaby już dawno zamknięta - komentuje Sadowy. Jest taki pomysł, żeby robić drugą Jałtę. Część Europy Rosja chce mieć pod swoimi wpływami. To będzie katastrofa dla bezpieczeństwa, dla demokracji - dodaje mer Lwowa.

Jego zdaniem Putin będzie mówił, że białe to czarne, a czarne to białe. Nie cofnie się przed niczym, bo nie ma skrupułów. Angela Merkel zaczyna rozumieć, jakie niebezpieczeństwo może grozić Europie. Próbuje coś robić, ale to wciąż za mało - uważa Sadowy. Bismarck powiedział kiedyś, że umowa z Rosją nie jest warta więcej niż papier, na którym jest ona napisana - dodaje. Dlatego - jego zdaniem - jeśli Europa i USA nie staną murem w obronie Ukrainy - porozumienie z Mińska będzie nic niewarte. Putin - widząc słabość przeciwnika i tak robi to, co uważa za stosowne.

Porozumienie z Mińska

W czwartek - po kilkunastu godzinach rozmów w Mińsku - przywódcy czterech państw tzw. formatu normandzkiego wynegocjowali porozumienie dotyczące uregulowania trwającego od kwietnia ub. roku konfliktu w Donbasie. Dokument został podpisany przez członków grupy kontaktowej OBWE-Ukraina-Rosja oraz przedstawicieli separatystów.

Zakłada on m.in. rozejm między siłami ukraińskimi a prorosyjskimi separatystami, który ma obowiązywać od północy z soboty na niedzielę czasu kijowskiego (godz. 23 w Polsce), powstanie linii buforowej w strefie walk, a także przeprowadzenie na Ukrainie reformy konstytucyjnej, by zapewnić większe prawa ludności na wschodzie Ukrainy.