Libijskie wojsko otworzyło ogień do wychodzących z cmentarza uczestników pogrzebu ofiar represji rządowych w Bengazi. Zginęło co najmniej 15 osób. Jest także wielu rannych. Protesty przeciwko utrzymującej się od 42 lat dyktaturze Muammara Kaddafiego trwają w Libii od kilku dni.

To nie jest dobrze wyposażony szpital. Ranni docierali do niego falami. Rany są bardzo poważne. Ludzie byli postrzeleni w głowy i klatki piersiowe. Wszystkie ofiary to cywile, w wieku od 13 do 35 lat - relacjonował dla telewizji Al-Dżazira lekarz ze szpitala w Bengazi. Podkreślił, że strzały musiały paść ze strony sił bezpieczeństwa.

W Bengazi, leżącym tysiąc kilometrów na wschód od stolicy Libii, Trypolisu, demonstracje trwały w sobotę już piąty dzień. Według Human Rights Watch (HRW), w czwartek zginęło tam od kul policji i wojska 20 osób, a w piątek 35. Lekarz z miejscowego szpitala powiedział telewizji Al-Dżazira, że po piątkowych protestach sam naliczył 70 ciał w kostnicy.

Łączna liczba zabitych w Bengazi, Bajdzie, Adżabii i Darnie oraz w innych miejscach doszła w sobotę do co najmniej stu osób.

Ostatnie doniesienia z Bengazi mówią o tym, że wojsko i policja znikły z ulic miasta. Nie ma nawet policjantów kierujących ruchem na skrzyżowaniach. Przestał działać internet. Według AP, ludność obawia się, że jest to manewr polegający na tym, aby wydać miasto na pastwę "niekontrolowanych", uzbrojonych sił prorządowych.

Według dziennika "Kuryna", zbliżonego do Saifa al-Islam Kadafiego, jednego z synów dyktatora Libii, wśród zabitych w Bengazi są ludzie, którzy "próbowali atakować" koszary i komisariat policji. Inny dziennik, "Oea", pisze, że tłum powiesił w Bajdzie dwóch policjantów, którzy próbowali rozpędzić demonstrację.

Według niektórych doniesień, w kierunku Bengazi i innych miast ogarniętych rewoltą na wschodzie Libii zmierzają kolumny elitarnej wojskowej Brygady Chamis. Towarzyszyć ma jej wojsko sprawiające wrażenie obcych najemników. Niektórzy świadkowie widzieli "rangersów" mówiących po francusku, w błękitnych mundurach i żółtych hełmach. Prawdopodobnie pochodzą z Tunezji lub obszarów subsaharyjskich.

W Bajdzie siły porządkowe - według oficjalnych informacji - otrzymały rozkaz opuszczenia miasta w celu uniknięcia konfrontacji z demonstrantami. Miasto, leżące 200 km na wschód od Bengazi, jest otoczone przez wojsko, które kontroluje ruch na rogatkach i drogę na lotnisko.

Tymczasem w Trypolisie panował w sobotę spokój. W ostatnich dniach zwolennicy Kadafiego wyszli tłumnie na ulice z portretami przywódcy rewolucji libijskiej.

Informacje z Libii są trudne do zweryfikowania. W przeciwieństwie do Egiptu, czy Tunezji, nie ma tam zagranicznych dziennikarzy.