Skandal na lotnisku w Nowym Jorku. Kontrolerzy zajmują się wszystkim, tylko nie nadzorowaniem przestrzeni powietrznej - wynika ze skargi do Federalnej Agencji Lotnictwa. Pismo wysłał Evan Seeley, menadżer w Centrum Kontroli Lotów w Ronkonkoma.

Kontrolerzy lotów z Nowego Jorku opowiadają dowcipy, wysyłają SMS-y, oglądają filmy, ryzykując wypadkami. Inne centra kontroli lotów mają często problem, by się z nimi porozumieć. Zdarzało się, że niektórzy pracowali tylko 3 godziny podczas 8-godzinnego dyżuru, pozostawiając pracę jednej osobie.

W tym czasie na wieży powinno być 3 kontrolerów. Takie praktyki doprowadziły do wielu niebezpiecznych sytuacji. Przy okazji ujawniono, że kilka dni temu omal nie doszło do zderzenia nad Atlantykiem trzech samolotów - dwóch wojskowych i maszyny pasażerskiej należącej do linii American Airlines. Maszyny przeleciały bardzo blisko siebie. Kontrola lotów nie ostrzegła o zagrożeniu. Wszczęto śledztwo w tej sprawie.