Tymczasowy rząd Kirgistanu stanął w obliczu najpoważniejszych dotąd protestów. Zwolennicy odsuniętego od władzy prezydenta Kurmanbeka Bakijewa domagali się powrotu zdymisjonowanego mera Biszkeku. Protestowali też przeciwko rozwiązaniu parlamentu.

Setki zwolenników partii Bakijewa AK Żoł i Komunistycznej Partii Kirgistanu zgromadziły się przed budynkiem parlamentu. Niektórzy domagali się przywrócenia władzy parlamentu, który nowy rząd tymczasowy rozwiązał.

Przypomniano, że według konstytucji Kirgistanu, to przewodniczący parlamentu powinien pełnić obowiązki prezydenta pod nieobecność głowy państwa.

Demonstracja miała, jak pisze agencja Associated Press, spokojny przebieg, niemniej pokazała, że w Kirgistanie atmosfera pozostaje napięta.

Było to największe zgromadzenie polityczne od kwietniowych manifestacji, które skończyły się rozlewem krwi, gdy ówczesny prezydent Kurmanbek Bakijew skierował siły porządkowe do rozproszenia antyprezydenckich protestów. Zginęło wtedy 85 osób.

Tymczasowe władze Kirgistanu przestrzegają przed podsycaniem społecznych niepokojów. W ubiegłym tygodniu poinformowały, że oficjalnie zażądano od władz Białorusi ekstradycji byłego prezydenta Kurmanbeka Bakijewa, który schronił się w tym kraju po kwietniowych rozruchach w Kirgistanie.