Przyczyną katastrofy boeinga w Rostowie nad Donem był błąd pilota lub usterka techniczna maszyny. To wstępne ustalenia ekspertów rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Zginęły 62 osoby, w tym czworo dzieci. Władze Federacji Rosyjskiej powołały specjalny zespół, który ma wyjaśnić, dlaczego maszyna runęła na ziemię. Wcześniej śledczy jako jedną z możliwych hipotez podawali złą pogodę. Samolot podchodził do lądowania dwa razy, a nad lotniskiem krążył ponad dwie godziny. Na miejscu odnaleziono już czarną skrzynkę. Moment katastrofy zarejestrowały pobliskie kamery miejskiego monitoringu.

To była nowa maszyna. Pierwszy lot wykonała w 2010 roku.

Rosyjskie agencje podają, że załoga samolotu była wielonarodowa. Kapitanem był Cypryjczyk, w ekipie byli też Hiszpanie, Kolumbijczyk. Rosjanin, obywatele Kazachstanu i Seszeli.

Na miejscu katastrofy odnaleziono już czarną skrzynkę. Na lotnisko w Rostowie, gdzie spadł boeing pracuje teraz około 700 osób. Trwają poszukiwania drugiej czarnej skrzynki, część ekip rozpoczęła także wydobywanie ciał pasażerów i załogi spod szczątków maszyny.

Zdecydowano też, że poza ekspertami rosyjskiego MAK-u, w pracach nad wyjaśnieniem przyczyn katastrofy będą pracować specjaliści ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich - gdzie jest siedziba przewoźnika, a także Amerykanie - samolot był wyprodukowany w USA oraz Francuzi - silniki były z francuskiej fabryki.

Podano już dokładne dane dotyczące pasażerów. Na pokładzie było czterdzieścioro czworo Rosjan, ośmioro Ukraińców, a także dwoje obywateli Indii i jeden Uzbekistanu.

Samolot należał do taniego przewoźnika "FlyDubai" i wykonywał rejs z Dubaju do Rostowa nad Donem.

W momencie katastrofy panowały trudne warunki atmosferyczne. Wiał bardzo silny wiatr, dochodzący w porywach do 22 m/sek i padał deszcz. Widoczność była słaba.

Załoga samolotu z powodu silnego wiatru nie mogła wykonać manewru przy pierwszym podejściu i odeszła na drugi krąg. Jednak przy drugim podejściu maszyna uderzyła w początek pasa startowego, całkowicie rozpadła się i stanęła w płomieniach. Według niektórych źródeł nastąpił również wybuch.

Na miejsce katastrofy natychmiast przybyły służby ratunkowe i strażacy. Pożar został szybko ugaszony.

Szczątki samolotu zostały rozrzucone na dużym obszarze koło pasa startowego.

Gubernator obwodu rostowskiego Wasilij Gołubiew zarządził na niedzielę żałobę w tym obwodzie, aby uczcić pamięć 62 osób, które zginęły w sobotę nad ranem w katastrofie samolotu. Obiecał też pomoc i odszkodowania rodzinom ofiar, które przybyły już na lotnisko w Rostowie.

Gołubiew oświadczył, że na razie nie rozpatruje się innych przyczyn tragedii niż błąd załogi lub złe warunki atmosferyczne.

(j.)