Pięć pocisków rakietowych wystrzelono o świcie na izraelski kurort Ejlat nad Morzem Czerwonym. Prawdopodobnie atakowano z Egiptu - poinformował szef miejscowej policji. Jeden pocisk uderzył w Akabę w Jordanii.

W Ejlacie nikt nie został ranny - podało wojskowe radio izraelskie. Rzecznik policji potwierdził, że doszło do eksplozji "wokół i w mieście Ejlat", ale nie spowodowały one szkód i nikt nie został ranny.

Jordańskie MSW poinformowało natomiast, że jedna rakieta typu Grad spadła na głównej ulicy w Akabie nad Morzem Czerwonym raniąc cztery osoby, w tym jedną ciężko. Trochę za wcześnie, by o tym przesądzać, ale są powody, by przypuszczać, że strzelano z południa - powiedział komendant okręgowy policji Mosze Cohen w radiu izraelskim, odnosząc się do półwyspu Synaj w Egipcie.

Według źródeł izraelskich co najmniej jedna rakieta wpadła do morza.

W kwietniu w wodach koło Ejlatu znaleziono pozostałości rakiet. Ataki w okolicach tego miasta są rzadkością.