Co najmniej 66 osób zginęło w północnych Indiach w katastrofie "Pociągu Przyjaźni". jadącego ze stolicy kraju Delhi do Pakistanu. Większość ofiar to Pakistańczycy. Zginęło też kilku Hindusów z ochrony międzynarodowego ekspresu.

Rzecznik premiera Indii zakomunikował, że na podstawie zebranych dowodów można stwierdzić, iż pożar, jaki wybuchł w pociągu, został wywołany przez "akt terroru". Władze indyjskie już w pierwszych godzinach po katastrofie sugerowały, że przyczyną pożaru w pociągu był akt sabotażu i że mógł go zapoczątkować wybuch ładunku, podłożonego prawdopodobnie pod torami.

Z ostatnich informacji wynika, że ratownicy znaleźli w spalonych wagonach dwie walizki, w których prawdopodobnie ukryto zdetonowane ładunki. Dwie inne walizki z bombami domowej produkcji i butelkami z benzyną znaleziono w wagonach, które ocalały. Terroryści prawdopodobnie nie zdołali zdetonować tych ładunków. To - zdaniem władz - ostatecznie potwierdza tezę o zamachu.

Zdaniem indyjskich kół rządowych, celem zamachowców było podważenie indyjsko-pakistańskiego procesu pokojowego. Do ataku doszło na dzień przed planowanym przyjazdem do Delhi ministra spraw zagranicznych Pakistanu.