Rząd grecki ostatecznie zatwierdził krytykowany przez związki zawodowe projekt reformy systemu emerytalnego, który musi jeszcze zostać przyjęty przez parlament. Związkowcy, którzy widzą w tej reformie "zniszczenie" systemu emerytalnego, wezwali do 24-godzinnego strajku powszechnego 29 czerwca. Byłby to już piąty podobny protest od początku roku.

Reforma przewiduje m.in. podniesienie wieku emerytalnego dla wszystkich obywateli do 65. roku życia, zlikwidowanie wcześniejszych emerytur oraz obniżenie ich wysokości. Socjalistyczny rząd grecki zobowiązał się do tych posunięć w ramach porozumienia zawartego na początku maja z krajami strefy euro i Międzynarodowym Funduszem Walutowym w zamian za pomoc finansową wysokości 110 mld euro.

Premier Jeorjos Papandreu przyznał, że reforma obejmuje kroki trudne i bolesne dla niektórych warstw społecznych, ponieważ była zbyt długo odkładana. Kiedy sytuacja budżetowa i gospodarcza się poprawi, uczynimy wszystko, co w naszej mocy, by poprawić sytuację emerytów - obiecał.

Grecja ma 2,6 mln emerytów, co stanowi 23 proc. ludności. Gdyby nie przeprowadzono reformy, wydatki na emerytury sięgnęłyby w 2020 r. 13 proc. PKB, a w 2050 r. - 24 proc. - ostrzegł minister pracy Andreas Lowerdos, powołując się na prognozy Komisji Europejskiej. Obecnie przeciętna emerytura wynosi 720 euro.