Uwielbiają masło, bagietki, pasztety i wysokokaloryczne potrawy, a mimo to - nie tyją. Specjalistów już od dawna intryguje zagadka szczupłych sylwetek Francuzek. W dniu walki z otyłością rąbka tajemnicy spróbował uchylić więc paryski korespondent RMF FM Marek Gładysz.

Na początek - regularne godziny posiłków. Nawet większość francuskich restauracji otwarta jest tylko w porze obiadowej - od południa do godziny 15 - i wieczorem od godziny 18.

Kiedy pracuję, mam co najmniej godzinną przerwę obiadowa. Mam wiec czas na jedzenie bez pośpiechu, staram się długo przeżuwać każdy kęs. Ważne jest również, by posiłek był estetycznie podany - jem wolniej, bo oglądam to, co mam na talerzu - i czuję, kiedy jestem syta. Kiedy jem kolację w domu - nigdy nie oglądam jednocześnie telewizji. Puszczam raczej spokojna muzykę - wyjaśnia szczupła paryżanka. Okazuje się wiec, że muzyka nie tylko łagodzi obyczaje, ale również sprzyja trawieniu.

Wiele Francuzek nosi też w torebkach migdały lub owoce - w tym suszone - by w razie głodu nie rzucać się na chipsy czy słodycze.