Główny podejrzany o zlecenie masakry w południowych Filipinach, w której zginęło co najmniej 57 osób, oddał się w ręce władz. W poniedziałek uzbrojeni napastnicy nie chcąc dopuścić do zarejestrowania jednego z kandydatów w przyszłorocznych wyborach na gubernatora, uprowadzili i zabili kilkadziesiąt osób - głównie członków jego rodziny oraz 22 dziennikarzy.

Bliscy zamordowanych osób od początku uważali, że zbrodni dokonał klan obecnego gubernatora prowincji Maguindanao, który chciał uniemożliwić swojemu rywalowi kandydowanie w wyborach. Podobnego zdania byli śledczy. Syna gubernatora, Andala Ampatuana Juniora, podejrzewali o zlecenie masakry, a podległych mu policjantów - o współudział w zbrodni. Teraz Ampatuan Junior oddał się w ręce władz.

Południe Filipin jest także areną konfliktu zbrojnego między armią rządową a separatystami muzułmańskimi. We wtorek prezydent Filipin Gloria Macapagal-Arroyo ogłosiła stan wyjątkowy w Maguindanao, sąsiedniej prowincji Sultan Kudarat oraz mieście Cotabato.