Media ujawniły, że do osób podejrzanych o nielegalne ściąganie piosenek i filmów z internetu wysłano 30 razy mniej e-maili ostrzegawczych, niż zapowiadano w ramach rządowego programu do walki z piratami internetowymi. Nikt też nie został ukarany za piractwo.

Stworzona blisko pół roku temu instytucja o dumnie brzmiącej nazwie Wysoka Władza ds. Rozpowszechniania Dzieł Sztuki i Ochrony Praw w Internecie zapowiadała, że będzie wysyłała do domniemanych piratów 10 tysięcy maili ostrzegawczych każdego dnia.

Problemy techniczno-organizacyjne sprawiły, że na razie się to nie udało. W dodatku organizacje internautów twierdzą, że rządowe metody tropienia piratów są przestarzale. Kontrolowane są bowiem tylko wymiany plików pomiędzy komputerami osób prywatnych, a coraz więcej ludzi ściąga piosenki i filmy ze stron firm internetowych, które oferują możliwość przechowywania plików np. "megaupload" z Hongkongu. W ciągu roku, liczba francuzów korzystających z usług tej ostatniej wzrosła z 350 tysięcy do ponad 7 milionów.