Trzy osoby zginęły w ataku sił rządowych na opanowane przez rebeliantów dzielnice Aleppo na północy Syrii - poinformował pracownik miejscowych służb ratunkowych. Atak został przeprowadzony z użyciem broni chemicznej. Zginęła matka z dwojgiem dzieci. Tymczasem Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że co najmniej 30 osób zginęło w serii nalotów przeprowadzonych przez lotnictwo rosyjskie na ar-Rakkę.

Informację przekazał Chaled Harah, który jako pierwszy po ataku udzielał pomocy. Napisał w internecie, że śmigłowiec sił rządowych zrzucił w środę wieczorem cztery bomby beczkowe na jedną ze wschodnich dzielnic Aleppo. Jego zdaniem jedna z bomb zawierała chlor, którego użycia w charakterze gazu bojowego zabrania prawo międzynarodowe.

Na razie informacja ta nie została potwierdzona. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka z siedzibą w Londynie podało, że siły rządowe zrzuciły pewną liczbę bomb beczkowych na dzielnice rebeliantów, w wyniku czego dwie osoby zginęły a wiele miało trudności z oddychaniem. Obserwatorium nie wspomina jednak o użyciu chloru.

Chlor jest silnie toksyczny, podrażnia układ oddechowy i błony śluzowe, a zatrucie może prowadzić do śmierci. Był wykorzystywany jako gaz bojowy podczas I wojny światowej.

Niepotwierdzone doniesienia o użyciu chloru wobec ludności cywilnej pojawiły się na początku sierpnia w opanowanej przez rebeliantów miejscowości Sarakeb w prowincji Idlib w północno-zachodniej Syrii, gdzie dzień wcześniej zestrzelono rosyjski śmigłowiec z pięcioma wojskowymi na pokładzie.

Następnego dnia wspierające syryjskie siły rządowe armia rosyjska oskarżyła o użycie broni chemicznej rebeliantów w Aleppo. W tym ataku miało zginąć siedem osób. USA nie potwierdziły tych informacji.

Obserwatorium: Co najmniej 30 zabitych w nalotach na ar-Rakkę

Tymczasem Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka informuje o nalotach przeprowadzonych przez lotnictwo rosyjskie na ar-Rakkę. Samoloty rosyjskie przeprowadziły dziesięć nalotów na ar-Rakkę i jej okolice, w których zginęło co najmniej 30 osób, a 70 zostało rannych - podało Obserwatorium. Według jego danych, wśród ofiar śmiertelnych jest co najmniej 24 cywilów; reszta to dżihadyści.

Rosja, która wspiera siły prezydenta Syrii Baszara el-Asada, ogłosiła, że jej samoloty bojowe przeprowadził w czwartek naloty na okolice ar-Rakki i zniszczyły m.in. fabrykę broni chemicznej na przedmieściach miasta, magazyn broni i obóz szkoleniowy dżihadystów. Rosyjski komunikat kładzie nacisk na "znaczące straty materialne" dżihadystów, dodając, że "wielu bojowników zostało zabitych w nalotach".

Ar-Rakka, stolica prowincji o tej samej nazwie, jest także regularnie celem nalotów międzynarodowej koalicji pod wodzą USA, która wspiera walczących w terenie umiarkowanych rebeliantów przeciwnych reżimowi Asada. Ar-Rakka jest także centrum operacyjnym mediów społecznościowych IS, do czego dżihadyści przykładają większą wagę, odkąd przegrywają na polu bitwy w Syrii i Iraku

(mal)