Delegacja rządowa USA odwiedziła rodziny w stanach położonych na południu kraju, gdzie szalejące od kilku dni tornada spowodowały śmierć co najmniej 344 osób. Do punktów pomocy Czerwonego Krzyża zgłosiły się tysiące rannych i pozbawionych domu.

W skład delegacji weszli m.in. sekretarz bezpieczeństwa narodowego Janet Napolitano i rolnictwa Tom Vilsack oraz przedstawiciel amerykańskiej agencji pomocowej FEMA (Federal Emergency Management Agency).

Prezydent Barack Obama ustanowił stany Alabama i Mississippi obszarami dotkniętymi klęską żywiołową.

W punktach pomocy Czerwonego Krzyża zarejestrowały się tysiące ludzi, którzy w kataklizmie stracili domy i odnieśli obrażenia.

Do wczoraj służby ratunkowe potwierdziły śmierć 344 osób w związku z tornadami, które przeszły przez sześć stanów na południu USA: Mississippi, Tennessee, Arkansas, Georgię, Wirginię i Luizjanę. Tylko w uniwersyteckim mieście Tuscaloosa w Alabamie tornada zniszczyły 5,7 tys. budynków - podał tamtejszy burmistrz Walt Maddox.

Zdaniem agencji ubezpieczeniowych straty spowodowane potężnymi wichurami w tym regionie należy wycenić na dwa do pięciu miliardów dolarów.

Zniszczenia, jakich dokonały tornada, są największą klęską żywiołową, jakiej doznały Stany Zjednoczone od czasu przejścia huraganu Katrina w Nowym Orleanie w 2005 roku.