Finał głośnej sprawy w Stanach Zjednoczonych. Cyntoia Brown, która została skazana na dożywocie za zabójstwo człowieka, który ją gwałcił, została ułaskawiona. Po 15 latach w zakładzie karnym wyjdzie na wolność.

Cyntoia Brown nie miała dobrego dzieciństwa. Jej matka, która nadużywała alkoholu i narkotyków, oddała ją do adopcji. Dziewczyna uciekła od nowej rodziny w wieku 16 lat. W 2004 roku zajął się nią 24-letni sutener o pseudonimie "podrzynacz gardeł". Mężczyzna bił ją i gwałcił.  

24-latek zmuszał dziewczyną do prostytucji. To on wysłał ją do 43-letniego Johnny’ego M. Allena. W nocy dziewczyna zastrzeliła mężczyzną, zabrała jego broń i pieniądze, po czym uciekła.

Brown została w 2006 roku skazana za morderstwo i kradzież. W więzieniu miała przebywać do 2055 roku. Nastolatka broniła się, twierdząc, że sięgnęła po broń w obawie o swoje życie - Allen brutalnie wykorzystywał ją seksualnie. Pieniądze miała zebrać z kolei ze strachu przed swoim sutenerem. Sąd jednak zignorował te zeznania.

Sprawa Brown została ponownie nagłośniona w 2017 roku, kiedy telewizja Fox wyemitowała film dokumentalny sprzed kilku lat "Me Facing Life: Cyntoia’s Story". Sytuacja skazanej Amerykanki wywoływała poruszenie także dlatego, że w stanie Tennessee zmieniło się prawo - kobieta zostałaby dzisiaj traktowana jako ofiara handlu ludźmi. O jej ułaskawienie apelowali nie tylko aktywiści, ale także celebryci jak Rihanna czy Kim Kardashian.

Gubernator stanu Tennessee Bill Haslam zdecydował o ułaskawieniu kobiety. Popełniła, jak sama przyznała, okropną zbrodnię. Ale nałożenie na nią kary dożywotniego pozbawienia wolności było zbyt surowe - powiedział. Dodał, że kobieta podjęła "nadzwyczajne kroki w celu odbudowania swojego życia".

Cyntoia Brown wyjdzie na wolność w sierpniu. W oświadczeniu podziękowała aktywistom i gubernatorowi, że "zrobi wszystko, by uzasadnić zaufanie w niej pokładane". Do 2029 roku będzie przebywała jeszcze na zwolnieniu warunkowym.