"Jeżeli zostanę wybrana, zapewnię aby różni członkowie MFW byli reprezentowani na wszystkich szczeblach" - powiedziała Christine Lagarde. Francuska minister finansów pojechała do Brazylii, aby zabiegać o poparcie dla swojej kandydatury na prezesa MFW, po rezygnacji Strauss- Kahna. Został on oskarżony o próbę gwałtu na pokojówce hotelowej w Nowym Jorku.

Poparcie Brazylii, mającej największą gospodarkę w Ameryce Łacińskiej i znaczne wpływy wśród krajów wschodzących, mogłoby - jak podkreślają analitycy - zmniejszyć niezadowolenie tych krajów z długoletniej praktyki wybierania reprezentanta Europy na szefa MFW.

Jednak szef resortu finansów Brazylii Guido Mantega oświadczył, że jego kraj jeszcze nie zadecydował czy poprze Lagarde, bowiem musi przedtem przeanalizować wszystkie pozostałe kandydatury.

Obecnie jedynym innym kandydatem na szefa MFW, który zapowiedział ubieganie się o wybór, jest gubernator banku centralnego Meksyku Agustin Carstens, który zamierza odwiedzić Brazylię jeszcze w tym tygodniu.

Źródła w Brazylii informowały przed wizytą Lagarde, że prezydent Brazylii Dilma Rouseff byłaby skłonna poprzeć kandydaturę Francuzki jeśli zobowiąże się ona do kontynuowania reform w MFW. Reformy te, rozpoczęte za kadencji Strauss-Kahna, mają dać większe prawa i większą reprezentację w MFW krajom wschodzącym, takim jak Chiny, Indie i właśnie Brazylia.

Uważa się, że Lagarde ma większą siłę przebicia niż Carstens i większe od niego szanse na objęcie kierownictwa MFW. Ma zapewnione poparcie największych potęg gospodarczych świata, czyli grupy G8.

Lagarde dała jasno do zrozumienia, że nie interesuje jej wybór jedynie na "tymczasową szefową" MFW, czyli do końca 2012 r. kiedy upłynęłaby kadencja Strauss-Kahna. Chce wyboru na pełną pięcioletnią kadencję.