Prezydent Chin Hu Jintao wezwał chińską marynarkę wojenną, by "prowadziła intensywne przygotowania do akcji bojowej", aby "chronić bezpieczeństwo narodowe i światowy pokój". Na apel zareagował amerykański Pentagon, który chce, aby Pekin zwiększył "przejrzystość" programów militarnych.

Jak stwierdził jeden z rzeczników Pentagonu George Little, Chiny "mają prawo" do wzmocnienia swej gotowości bojowej, ale powinny też zachować "przejrzystość" w kwestiach militarnych, do czego wielokrotnie wzywał je Waszyngton.

Agencja AFP zwraca tymczasem uwagę, że podwyższenie gotowości bojowej i modernizacja chińskiej armii mają nastąpić po serii wizyt najwyższych rangą amerykańskich polityków w Azji. Najpierw kontynent odwiedził prezydent Barack Obama, później pojechali tam minister obrony Leon Panetta i sekretarz stanu Hillary Clinton. Każde podkreślało przy okazji fundamentalne znaczenie strefy Azja-Pacyfik dla amerykańskiej strategii.

Siły zbrojne Chińskiej Republiki Ludowej to największa armia świata, ale wciąż są to przede wszystkim siły naziemne. Rośnie jednak rola chińskiej marynarki. Pod koniec listopada przeprowadziła ona ćwiczenia na "zachodnim Pacyfiku" i zaprezentowała swój pierwszy lotniskowiec. Takie manewry Chiny organizują regularnie, ale AFP przypomina, że tym razem zbiegły się w czasie rosnącymi napięciami w regionie. Na Morzu Południowochińskim ścierają się bowiem roszczenia terytorialne Chin i kilku innych krajów. Wietnam, Filipiny, Tajwan, Malezja i Brunei domagają się praw do co najmniej części morza.

Morze Południowochińskie jest ważnym szlakiem handlowym, przez który przepływają rocznie towary warte 5 bilionów dolarów. Jest też bogate w złoża ropy, minerałów i obfite łowiska ryb.