24-letni mężczyzna stanął na środku ulicy w centrum Frankfurtu nad Menem, wyciągnął pistolet maszynowy, wycelował nią do przechodniów, krzycząc „Allahu akbar”. Został zatrzymany przez antyterrorystów. Jak się okazało, broń była zabawką łudząco przypominającą autentyczną broń. Podczas przesłuchania 24-latek wyznał niemieckiej policji, że chciał… ją przetestować.

Wszystko wyglądało bardzo poważnie. Mężczyzna stanął ok. 7:00 rano na środku ulicy i zaczął 'strzelać' do ludzi, krzycząc przy tym po arabsku "Bóg jest wielki".

Przerażeni przechodnie zaalarmowali policję. Na miejsce wysłano pokaźny oddział antyterrorystów.

O tym zdarzeniu niemiecka policja informuje na swoim profilu na Facebooku. Miał on miejsce 30 sierpnia. 

Policja twierdzi, że nie chciała wcześniej go ujawnić, żeby nie zachęcać do działań potencjalnych naśladowców 24-latka. Mimo to, jak się okazuje, od w ciągu ostatnich trzech miesięcy we Frankfurcie nad Menem doszło do czterech podobnych przypadków. Dlatego policja zdecydowała się o nich powiedzieć, by - jak argumentuje - ostrzec żartownisiów przed jak najbardziej poważnymi konsekwencjami.

"Odpuść. Ta zabawa może cię drogo kosztować" - brzmi komunikat niemieckiej policji. 24-latek został obciążony kosztami akcji antyterrorystów. Jaka była to kwota, tego policja już nie ujawnia.

(j.)