Rosja może mieć nawet 50 głęboko zakonspirowanych par, prowadzących działalność szpiegowską w Stanach Zjednoczonych - twierdzi Oleg Gordijewski, były zastępca szefa rezydentury radzieckiego KGB w Londynie, który w 1985 roku przeszedł na stronę Zachodu.

Według niego prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zna dokładne liczby tzw. nielegalnych agentów, operujących za granicą. Nie musi natomiast znać ich nazwisk. 71-letni Gordijewski udzielił wywiadu agencji Associated Press, po tym, gdy świat obiegła wiadomość o aresztowaniu w Stanach Zjednoczonych 10 osób, podejrzanych o szpiegowanie dla Rosji.

Rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło, że zarzuty Amerykanów są bezpodstawne i nieodpowiednie i że zatrzymanie przypomina działania z czasów zimnej wojny.

W poniedziałek ministerstwo sprawiedliwości USA poinformowało o zatrzymaniu przez FBI w Stanach Zjednoczonych grupy osób uznanych za domniemanych agentów rosyjskiego wywiadu.Agencje podawały sprzeczne informacje w sprawie jedenastej osoby zamieszanej w tę sprawę. Jedenaście "osób prowadzących zakonspirowaną, długoterminową" akcję wywiadowczą na rzecz rządu Rosji zostało aresztowanych w niedzielę i poniedziałek - podaje Reuters. Jednak według AP, dziesięć osób zatrzymano, a jedenasta, odpowiedzialna prawdopodobnie za dostarczanie pieniędzy członkom siatki, pozostaje na wolności.

Siatka, określana jako "Nielegalni" miała być "głęboko zakonspirowana" i zajmować się dalszą rekrutacją agentów, przenikaniem do amerykańskich "kręgów rządowych" i zbieraniem politycznie wrażliwych informacji - pisze AP.