Na jaw wychodzi kolejna niekompetencja niemieckiej policji w najgłośniejszym śledztwie ostatnich lat. Funkcjonariusze nie rozpoznali terrorystki poszukiwanej za skonstruowanie bomby i zabójstwa 10 osób, gdy ta przyszła na komendę, by zeznawać ws. zalania mieszkania.

Policja trafiła na terrorystkę przypadkowo. Funkcjonariusze chcieli zapytać ją o szkody w mieszkaniu, ale kobieta nie wpuściła ich do środka. Wolała przyjść na komendę. Chociaż podała tam fałszywe dane i gubiła się w zeznaniach, nie wzbudziła podejrzeń i wróciła do lokum, które było siedzibą terrorystycznego NSU. Do tego kuriozalnego niedopatrzenia doszło cztery lata temu. Sprawa jednak dopiero teraz wyszła na jaw.

Pod koniec ubiegłego roku Beate Zschaepe sama zgłosiła się na policję, po tym jak kilka dni wcześniej zginęli jej dwaj wspólnicy. Jej grupa ma na koncie zamachy bombowe oraz śmierć 8 Turków, Greka i niemieckiej policjantki.

Po czasie krok po kroku wychodzą na jaw kolejne wpadki niemieckich śledczych. Pojawiają się również informacje o podejrzanych związkach NSU z tymi, którzy powinni chronić bezpieczeństwa w Niemczech. W Budnestagu powstała nawet specjalna komisja, która będzie wyjaśniać wszystkie wątki tej sprawy.