Rysunek przedstawiający flamandzkeigo lwa pożerającego premiera Belgii znajduje się dziś na pierwszej stronie francysko-języcznego belgijskiego dziennika "La Derniere Heure". Pod ryciną umieszczono podpis: "Bye, bye Belgium". Odżyły obawy, że Belgia się rozpadnie - po tym jak wczoraj konflikt między Walonami a Flamandami doprowadził do upadku rządu.

Belgia pogrążyła się w poważnym kryzysie politycznym. Podziały w kraju są tak ogromne, że nie wiadomo, czy Belgia przetrwa. Walonowie chcą mieć więcej praw, a Flamandowie nie chcą dłużej płacić na uboższych sąsiadów. Prestiżowy „Le Soir” pyta w komentarzu redakcyjnym: Czy ten kraj ma jeszcze szansę?.

Belgowie, z którymi rozmawiała korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, po raz pierwszy są tak poważnie zaniepokojeni możliwością rozpadu ich kraju. To nie jest dobre, co się dzieje. Walonowie i Flamandowie wyraźnie nie mogą żyć razem. Czy się boję? Jeszcze nie, ale nie wiem, co będzie dalej. Jestem zaniepokojony, to niebezpieczne co się dzieje. Wszystko w rekach króla - powiedziała jeden z Belgów.

Rzeczywiście, oczy wszystkich skierowane są na Alberta II, który podjął się mediacji. Czy król ocali swoje królestwo?  Dla niego to kwestia życia i śmierci, bo bez Belgii nie ma także - króla.