Komentując raport Białego Domu o Iraku, prezydent George Bush zapewnił, że wojna wciąż jeszcze może być wygrana, i oświadczył, że o dalszej strategii zadecyduje po otrzymaniu we wrześniu raportu od dowódcy wojsk w Iraku generała Davida Petraeusa.

Raport Białego Domu, ogłoszony w czwartek, przedstawił mieszaną ocenę postępów na drodze do bezpieczeństwa, stabilizacji i pojednania politycznego, czynionych przez rząd w Iraku. Z 18 punktów, w ośmiu stwierdzono procesy pozytywne, ale w pozostałych uznano, że postęp jest niewystarczający. Negatywy dotyczą głównie sytuacji politycznej.

Bush jednak ponownie odrzucił wezwania do zasadniczej zmiany strategii, sprowadzające się do apelu o wytyczenie przynajmniej terminów redukcji wojsk w Iraku.

Odpowiadając na nasilające się głosy w Kongresie, że należy rozpocząć wycofywanie wojsk, ponownie podkreślił, że przedwczesna ewakuacja wojsk - tj. zanim dowódcy w Iraku uznają, iż sytuacja na to pozwala - utorowałaby drogę do przejęcia władzy w tym kraju przez islamistów związanych z Al-Kaidą.

Prezydent USA podkreślił, że w Iraku działa Al-Kaida, a walka z nią jest "częścią szerszej wojny z dżihadystami". Ich celem jest wypchnięcie nas z tej części świata - dodał. Powtórzył następnie znane argumenty, że walka z islamistami jest "ideologiczną wojną XXI stulecia".

Na konferencji prasowej prezydent poinformował też, że w sierpniu wyśle na Bliski Wschód ministra obrony Roberta Gatesa i sekretarz stanu Condoleezzę Rice. Będą oni usiłowali wznowić mediację w konflikcie izraelsko-palestyńskim.