Była dyrektor bułgarskiej agencji zarządzającej unijnymi funduszami dla rolnictwa Kalina Ilijewa posługiwała się podrobionym dyplomem. Fakt, że dokument jest fałszywy, potwierdził minister rolnictwa Mirosław Najdenow.

Tygodnik "168 czasa" podał, że berlińska uczelnia, którą rzekomo ukończyła 30-letnia Ilijewa, poinformowała pisemnie, że była tam studentką, lecz została wykluczona, gdyż nie zdała żadnego egzaminu. Według uczelni Ilijewa nie tylko nie ma stopnia magistra, lecz nawet nie zdobyła licencjatu. Rzeczniczka berlińskiego Wyższego Instytutu Techniki i Gospodarki podała, że pieczęć i podpis rektora uczelni zostały sfałszowane.

Kilka godzin później minister Najdenow potwierdził w radiu i telewizji, że dyplom jest fałszywy. Dodatkowe potwierdzenia przekazał ambasador bułgarski z Berlina po rozmowie z administracyjnym sekretarzem uczelni.

Sytuacja jest bardzo nieprzyjemna - komentował minister. Dodał, że w poniedziałek ma spotkać się z unijnym sekretarzem rolnictwa i poda mu dokładne informacje. Nie komentował, czy skandal zagraża ponownym zamrożeniem środków unijnych.

Najdenow powiedział, że przekazał sprawę prokuraturze. Według niego należy również sprawdzić, w jaki sposób fałszywy dyplom został zalegalizowany przez bułgarskie ministerstwo oświaty.

Państwowy fundusz "Rolnictwo" zarządza największymi środkami, przekazywanymi przez UE Bułgarii. W latach 2007-2013 Bułgaria ma otrzymać na wsparcie rolnictwa 6,4 mld lewów (3,2 mld euro).

Ilijewa była już bohaterką skandalu. W ostatnich miesiącach usprawiedliwiała ona częste nieobecności w pracy zaświadczeniami lekarskimi o chorobie. Okazało się, że jest w ciąży, o czym nie wiedział jej szef. W wywiadzie radiowym tłumaczył tymczasowe trudności Ilijewej ciężką chorobą.