Białoruś ostrzegła, że dalsze ograniczenie dostaw rosyjskiego gazu na jej terytorium może doprowadzić do technicznego zmniejszenia tranzytu gazu do Europy. Jednocześnie władze w Mińsku poinformowały, że zamierzają spłacić cały dług za rosyjski gaz do 5 lipca. Nikt nie będzie czekał dwóch tygodni - oświadczył przedstawiciel Gazpromu.

Zobacz również:

O możliwości zmniejszenia tranzytu błękitnego paliwa do krajów Europy Zachodniej ostrzegło ministerstwo energetyki w liście do dyrektor do spraw wspólnej polityki Generalnej Dyrekcji Komisji Europejskiej do spraw Energetyki i Transportu Anne Houtman. Resort zapewnił przy tym, że Białoruś podejmie wszelkie możliwe kroki, by nie dopuścić do zmniejszenia tranzytowych dostaw gazu do Europy.

W liście napisano też, że postępowanie Gazpromu jest "niekonstruktywne", a "wysuwane przez Gazprom żądania spłaty długu nie mają wystarczających podstaw z punktu widzenia obowiązującego kontraktu".

Rosja nie zamierza czekać dwóch tygodni na spłatę długu

W poniedziałek rano rosyjski koncern Gazprom zaczął ograniczać dostawy gazu na Białoruś o 15 procent. Białoruski wicepremier Uładzimir Siemaszko zapowiedział, że Mińsk spłaci dług gazowy. W zamian domaga się od rosyjskiego monopolisty gazowego zapłaty 220 milionów dolarów za tranzyt gazu do Europy Zachodniej przez białoruskie terytorium.

Rosja nie zamierza jednak czekać na spłatę długu. Nikt nie będzie czekać dwóch tygodni. Następna ocena sytuacji zostanie dokonana na posiedzeniu sztabu operacyjnego Gazpromu we wtorek - oświadczył rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprianow.

Dostawy gazu ziemnego do Polski realizowane są zgodnie z planem

Dostawy gazu ziemnego do Polski ze Wschodu na razie realizowane są zgodnie z planem - podał resort gospodarki. Także Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo zapewniło, że na razie nie ma zagrożenia, iż surowiec będzie dostarczany w mniejszej ilości. W tej chwili dostawy gazu do Polski są zgodne z naszymi zamówieniami. Nie mamy żadnych sygnałów, by ta sytuacja się zmieniła. Przez cały czas monitorujemy to, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. Na razie nie ma żadnych obaw, że gaz będzie dostarczany w mniejszej ilości do Polski - podkreśliła rzeczniczka PGNiG Joanna Zakrzewska. Jak wyjaśniła, w ramach kontraktu z Gazpromem dostawy gazu z Rosji do Polski przez Białoruś wynoszą ok. 60 proc., a przez Ukrainę - ok. 40 proc.

Gazowe wojny - historia

1 stycznia 2009 r. Gazprom wstrzymał dostawy gazu na Ukrainę, uzasadniając to brakiem kontraktu na 2009 r. i długami Naftohazu za paliwo dostarczone w 2008 r.. 7 stycznia ubiegłego roku rosyjski koncern przerwał tranzyt gazu przez terytorium Ukrainy do innych krajów Europy, co z kolei uzasadnił bezprawnym przejmowaniem tego surowca przez stronę ukraińską i wyłączeniem przez nią rurociągów, którymi transportowane było rosyjskie paliwo. Po dwóch tygodniach przerwy rosyjski gaz zaczął docierać przez Ukrainę do państw UE. Dostawy rosyjskiego gazu do Polski przez Ukrainę wznowiono 21 stycznia ub.r.

Podobna sytuacja miała miejsce 1 stycznia 2006 r. - wówczas też Gazprom wstrzymał swoje dostawy na Ukrainę. Koncern informował wówczas, że Ukraina odmówiła podpisania nowego porozumienia gazowego na rok 2006 na złagodzonych warunkach zaproponowanych przez prezydenta Rosji Władimira Putina, a obejmujących utrzymanie dotychczasowych cen na gaz w I kwartale 2006 r. Po 4 dniach oba kraje porozumiały się w sprawie wznowienia dostaw.

18 lutego 2004 r. Gazprom wstrzymał eksport gazu do Białorusi i tranzyt tego surowca do Polski, Niemiec i Litwy. Szefowie Gazpromu chcieli, by Białoruś płaciła za gaz o 56 proc. więcej. Po kilkunastu godzinach przerwy Gazprom wznowił dostawy gazu do Polski przez Białoruś.