O prawie 60 proc. droższe są od dziś papierosy na Białorusi. Drożeje także wieprzowina. To kolejna podwyżka - wczoraj o 30 proc. podskoczyły ceny benzyny i oleju napędowego. Może to mieć związek z długiem za energię elektryczną, którą reżim Łukaszenki kupuje od Rosji.

Dziennik "Kommersant" ujawnił, że dług sięga już 1,5 miliarda rubli, czyli ponad 50 milionów dolarów. Rosjanie grożą, że ograniczą o połowę albo jeżeli Białoruś nie zapłaci, odetną całkowicie dostawy energii. Zaznaczmy, że Moskwa ma zaledwie 10 proc. udziału w białoruskim rynku, więc ten sposób zastraszania może nie zadziałać.

Coraz bardziej wściekli są natomiast sami Białorusini, bo ceny rosną nieustannie. Nikt niczego nie mówi, a tylko podwyższają ceny, teraz ludzie już tego nie wytrzymują - mówi jeden z mieszkańców Białorusi. Tylko na dojazdy do pracy muszę teraz wydać połowę swojej wypłaty, około miliona rubli - dodaje kolejny.

Na stacjach benzynowych wprowadzono racjonowanie paliwa. Koncern Biełorusnieft, który dostarcza 75 proc. paliw do sprzedaży detalicznej, ogłosił 3 czerwca, że ogranicza tankowanie za ruble białoruskie w gotówce do 25 litrów dla samochodu osobowego i 100 litrów dla ciężarówek.

Gazeta "Komsomolskaja Prawda" wychodząca na Białorusi, komentując kolejne podwyżki, pyta w tytule: Czy kryzys zmusi Białorusinów do przesiadki na rowery?