Specjalna komisja kościelna do spraw pedofilii wiedziała o tym, że biskup Roger Vangheluwe latami opłacał milczenie swojej ofiary. Biskup przyznał się zresztą do wpłacania na konto jej rodziny pokaźnych sum. Teraz były szef kościelnej komisji przyznał, że miał tego świadomość.

Zdaniem belgijskich komentatorów oznacza to, że komisja działała w interesie hierarchów kościelnych, a nie ofiar. Gdy ją powołano w 2000 roku, jej podestowym celem była pomoc ofiarom pedofilów w sutannach. Teraz okazało się, że tak naprawdę to chodziło o tuszowanie pedofilii w Kościele i ochronę biskupa, który latami molestował seksualnie swojego bratanka.

Podejrzenia co do intencji komisji miał sędzia śledczy Wim Troy. To on w kwietniu zlecił policji spektakularny nalot na kurię, rewizję w katedrze oraz wiercenia w zabytkowych nagrobkach. Za wszelką cenę chciał znaleźć dowody na tuszowanie pedofilii przez kościół i powołaną przez niego komisję. Nalot wzbudził jednak gwałtowne protesty, także Watykanu. Jutro sąd ma zdecydować, czy działania sędziego Troya były zgodne z prawem i czy nie wykroczył on poza swoje uprawnienia.