Zakończyła się rejestracja wyborców przed unijnym referendum w Wielkiej Brytanii. Tuż przed północą około 50 tys. ludzi próbowało w ostatniej chwili umieść swe nazwiska na liście. W rezultacie doprowadziło to do awarii serwera.

Zakończyła się rejestracja wyborców przed unijnym referendum w Wielkiej Brytanii. Tuż przed północą około 50 tys. ludzi próbowało w ostatniej chwili umieść swe nazwiska na liście. W rezultacie doprowadziło to do awarii serwera.
Referendum w sprawie dalszego członkostwa Wielkiej Brytanii w UE odbędzie się w czwartek, 23 czerwca /WILL OLIVER /PAP/EPA

Po usunięciu awarii przyjmowano zgłoszenia na stronach rządowych jeszcze przez kilka godzin po upłynięciu terminu o północy.

Według oficjalnych źródeł 86 proc. Brytyjczyków znajduje się obecnie na liście wyborczej i tylko oni upoważnieni będą do oddania głosu w referendum. 23 czerwca zadecyduje ono o przyszłości Wilskiej Brytanii w Unii Europejskiej.

Z opublikowanych danych wynika, że 7 milionów obywateli brytyjskich nie dokonało rejestracji po zmianie adresu. Ci, którzy już znajdowali się w spisie wyborców, nie musieli dokonywać ponownego zgłoszenia.

W referendum mogą wziąć udział wyłącznie obywatele Wielkiej Brytanii, Republiki Irlandii i państw Wspólnoty Brytyjskiej posiadający status rezydenta w UK, a także obywatele brytyjscy przebywający za granicą nie dłużej niż 15 lat.

Z głosowania wyłączeni są obywatele Unii Europejskiej mieszkający na Wyspach, z wyjątkiem tych, którzy posiadają obywatelstwo brytyjskie.

Na karcie wyborczej znajdować się będzie tylko jedno pytanie: Czy Zjednoczone Królestwo powinno pozostać członkiem Unii Europejskiej, czy powinno wystąpić z Unii Europejskiej?

Według komentatorów, kluczowym czynnikiem dla wyniku referendum będzie frekwencja. Dla porównania, 94 proc. Szkotów uprawnionych było do głosowania w referendum niepodległościowym. Im większa frekwencja, tym większe szanse na zwycięstwo będą mieli zwolennicy pozostania w Unii - podkreślają eksperci.

Na ostatniej prostej kampania zdominowana została przez zagadnienia wokół imigracji. Według najnowszych statystyk, tylko w ubiegłym roku w Wielkiej Brytanii przybyło 330 tys. imigrantów. Ponad połowa z nich to obywatele Unii Europejskiej.

Zwolennicy Brexitu zaznaczają, że w obecnym tempie przybysze z zagranicy stanowią olbrzymie obciążenie dla służby zdrowia, oświaty i systemu świadczeń socjalnych. Doprowadzają też - ich zdaniem - do stopniowego obniżenia płac i wzrostu bezrobocia. Brexitowcy proponują wprowadzenie w przyszłości punktacji na wzór tej stosowanej w Australii, która decydowałaby o tym, kto mógłby się na Wyspach osiedlać i pracować. Miałaby ona brać pod uwagę kwalifikacje i doświadczenie kandydatów. Australijski system ocenia także wiek i stan zdrowia potencjalnych imigrantów.

Zwolennicy dalszego członkostwa w Unii Europejskiej wskazują na korzyści, jakie brytyjska  gospodarka czerpie z napływowej siły roboczej. Podkreślają także, że uczestnictwo we wspólnym rynku i swobodny ruch obywateli, jakie gwarantuje Unia Europejska, są atutami, których nawet w obliczu rosnącej liczby imigrantów nie można przecenić.


(j.)