Siedem osób zginęło podczas piątkowego ataku islamskich ekstremistów na uczęszczany przez cudzoziemców hotel w Sevare w centrum Mali. Według malijskiej armii prawdopodobnie porwano też trzech rosyjskich pilotów. Ambasada Rosji w Bamako zaprzeczyła tej informacji.

Malijskie źródła wojskowe poinformowały AFP, że celem ataku uzbrojonych ludzi na hotel "Debo" było "uprowadzenie zakładników". Według płk. Diarra Kone, doradcy malijskiego ministra obrony, hotel jest otoczony przez wojsko.

Jest siedmiu zabitych, w tym czterech malijskich żołnierzy, dwóch terrorystów i biały cudzoziemiec. Najprawdopodobniej zostało porwanych trzech rosyjskich pilotów - poinformował rzecznik malijskiej armii Sulejman Maiga. 

Ambasada Federacji Rosyjskiej w Bamako zaprzeczyła tym informacjom. Te doniesienia nie są prawdziwe. Nie wiemy, skąd takie informacje się wzięły - napisano w oświadczeniu placówki dyplomatycznej.

Właściciel pobliskiego hotelu Musa Bah powiedział, że w hotelu "Deba" zatrzymują się piloci z misji pokojowej ONZ.

Napadli na konwój humanitarny

W marcu ekstremiści z organizacji Ruch na rzecz jedności i dżihadu w Afryce Zachodniej (MUJAO) napadli na konwój humanitarny Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK). W tym samym miesiącu przeprowadzili atak na bazę ONZ w mieście Kidal na północnym wschodzie Mali.

Mali pogrążyło się w chaosie w 2012 roku, kiedy powiązani z Al-Kaidą islamiści wykorzystali wojskowy zamach stanu w Bamako do zawłaszczenia separatystycznej rebelii Tuaregów i zajęcia pustynnej północy kraju.

Interwencja militarna pod wodzą Francji wyparła ich stamtąd dwa lata temu, ale rebelianci, którzy dążą do oderwania północy od reszty kraju, nadal dokonują ataków.

Siły ONZ zostały skierowane do Mali latem 2013 roku, aby pomóc w normalizacji sytuacji na północy kraju.

(mal)