Federacja Rosyjska po swojej agresji na Ukrainę, rozpoczętej w lutym ubiegłego roku stała się krajem z największą liczbą sankcji na świecie. Jej system gospodarczy zżera drogi import i brak wpływów z eksportowanych surowców. Według opublikowanego niedawno rankingu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju, PKB Rosji będzie spadać i do końca roku ten spadek wyniesie 2,5 proc. To jednak sprzeczne z tym, co oszacował Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który zakłada, że państwo pod przywództwem Putina mimo wszystko odnotuje gospodarczy wzrost. Jak te dane mogą przełożyć się na życie zwykłych Rosjan i jak mogą wpłynąć na dalsze losy wojny za naszą wschodnią granicą? O rosyjskiej polityce i ekonomii rozmawiamy z prof. Walentym Balukiem z UMCS w Lublinie.

Gospodarka Rosji jest obecnie w podobnej kondycji jak armia. Nie jest silna jak wynika z rosyjskiej propagandy, ale nie jest też tak słaba jak widzi ją Zachód. Z jednej strony chciałoby się, żeby te sankcje nałożone na Rosję w wyniku inwazji działały szybko i skutecznie, ale trzeba wziąć przy tym pod uwagę, że nałożone sankcje będą miały w średnio okresowej i długo okresowej perspektywie. Trzeba się uzbroić w cierpliwość ­­- tłumaczy prof. Walenty Baluk.

Co istotne, prezentowanych przez OECD prognoz nie należy w ocenie naszego rozmówcy traktować jako jednoznacznych. Rosja, jako kraj prowadzący wojnę, nie prezentuje bowiem wszystkich danych dotyczących działania państwa. Brakuje więc informacji z samego źródła. Można jedynie wnioskować, że Kreml, choćby kraj tonął w największym kryzysie - będzie informował o rzeczywistości w jasnych barwach.

Organizacje międzynarodowe odnotowały spadek PKB Rosji o 2,5 proc., a nawet 3,9 proc., ale trzeba wziąć pod uwagę, że w 2021 roku w Rosji zakładano wzrost gospodarczy na poziomie 3 proc. - tłumaczy prof. Walenty Baluk, dodając, że kraj rządzony przez Putina przestawił gospodarkę kraju na tory wojenne, a to z kolei zaowocowało takimi procesami gospodarczymi, które mogą uwiarygadniać zachodnie prognozy w tej sprawie.

W 2023 roku zwiększono wydatki na obronność Rosji na poziomie 25 proc. budżetu, pogłębiając proces militaryzacji państwa. To jednak w ocenie wielu ekspertów może z jednej strony pobudzać gospodarkę, ale z drugiej może ją prowadzić do niewydolności. To z kolei w jasny sposób pokazuje analogie do gospodarki ZSRR. Ta niewydolność gospodarcza ZSRR doprowadziła wtedy do krachu, a dane szacunkowe mówiły, że gospodarka radziecka była zmilitaryzowana właśnie na poziomie 25 proc. Federacja Rosyjska może się zbliżyć do tych wskaźników, co może skutkować problemami i krachem już nie Związku, ale polityki imperialnej Kremla - ocenia w rozmowie z RMF FM prof. Walenty Baluk.

Kryzys może się pogłębiać, ale w średnio okresowej i długo okresowej perspektywie. Tendencję spadkową w rosyjskiej gospodarce mogą zmienić natomiast dwie rzeczy. Po pierwsze pokój z Ukrainą i zakończenie wojny w kraju naszych wschodnich sąsiadów, a po drugie - ewentualna współpraca ze znaczącym graczem w światowej gospodarce - Chinami. Państwo Środka to jednak nie jest jedyne miejsce na świecie, w którym Kreml szuka sojuszników gospodarczych. Znaczenie dla gospodarki Rosji będzie miało też to, jak rozwinie się współpraca Moskwy z państwami z tzw. grupy BRICS czyli Indiami, Brazylią czy państwami Afryki Południowej. Rosja, nawiązując biznesowe relacje z tymi krajami próbuje prezentować się jako alternatywa dla zachodu.

Mniej więcej połowa środków zgromadzonych przez Rosję w ramach rezerw została zamrożona na kontach w państwach zachodnich przez sankcje. Kraj Putina nadal ma jednak pozostałą część przedwojennych rezerw, czyli koło 300 mld dolarów. Wykorzystuje je na bieżąco, stabilizując sytuację gospodarczą i finansując działania wojenne. Kreml stara się łatać budżet także poprzez nakładanie podatków. Stało się tak w przypadku Gazpromu czy kilku innych spółek znajdujących się częściowo w posiadaniu skarbu państwa. Tzw. kapitalizm państwowy pozwala Rosji na manewr, jakim jest pozyskanie wewnętrznych narzędzi do finansowania wojny w Ukrainie, ale jednocześnie zostawia furtkę w postaci możliwości ubiegania się o wsparcie ze strony państw BRICS. Ta furtka to częściowe obejście sankcji i pozyskiwanie od partnerów z tej grupy np. podzespołów do produkcji uzbrojenia. Mając to koło ratunkowe w postaci tzw. trzeciego świata, Rosja będzie utrzymywać się na powierzchni - ocenia rozmówca RMF FM.

Dopiero splot wielu wspomnianych wyżej czynników będzie pozwalał na w miarę jednoznaczną ocenę, w jakim stanie jest rosyjska gospodarka. Jeśli powiedzie się ukraińska kontrofensywa i jeśli Rosja będzie zmuszona do podpisania porozumienia pokojowego albo dojdzie do zmiany władzy w Federacji Rosyjskiej - może dojść do krachu gospodarczego w tym kraju. Istotna w tym kontekście będzie też reakcja Zachodu i ewentualne zniesienie albo ograniczenie nałożonych na kraj Putina sankcji. Możliwe jest też jednak, że obecna elita będzie w stanie utrzymać władzę  i względną stabilność gospodarczą. Wtedy ta niepewność będzie się rozciągała jeszcze przez co najmniej kilka najbliższych lat - ocenia prof. Baluk, porównując sytuację do regresji gospodarczej ZSRR w czasach Leonida Breżniewa.   

Opracowanie: