Mam nadzieję, że zbliżenie pomiędzy Warszawą i Moskwą nie spowoduje, że Polska będzie odgrywała rolę rosyjskiego policjanta. Tak presję Moskwy w sprawie aresztowania w naszym kraju i ekstradycji do Rosji Ahmeda Zakajewa komentuje znany francuski myśliciel i obrońca praw człowieka Andre Glucksmann. Rozmawiał z nim paryski korespondent RMF FM Marek Gładysz.

Glucksmann podkreśla, że międzynarodowy list gończy przeciwko Zakajewowi, który ma uczestniczyć w kongresie czeczeńskim w Pułtusku, jest skandalem, bo rosyjskie oskarżenia o działalność terrorystyczną pod jego adresem są wyssane z palca.

Andre Glucksmann: Zakajew mieszka w Wielkiej Brytanii i za sprawą Francji został skreślony z listy terrorystów strefy Schengen, do której należy Polska. Rosja chce więc ingerować w wewnętrzne sprawy waszego kraju. Zbliżenie Polski z Rosją jest pozytywne, ale powinno odbywać się na uczciwych zasadach i wasz kraj nie powinien całkowicie wyzbyć się inteligentnej nieufności wobec Moskwy. Rosja się jeszcze nie zmienia. Wojna w Gruzji udowodniła, że Moskwa nie przejmuje się, np. uznanymi przez ONZ granicami.

Marek Gładysz: Z jednej strony Moskwa chce aresztowania w Polsce szefa czeczeńskiego rządu na emigracji Ahmeda Zakajewa jako terrorysty, a z drugiej - negocjuje z nim w kulisach. W co gra Rosja?

Andre Glucksmann: To gigantyczna hipokryzja Moskwy. To, że Zakajew nie jest terrorystą, wiedzą wszyscy, łącznie z rosyjskimi władzami, które próbują z nim negocjować, m.in. w Oslo. Kłopot polega na tym, że sytuacja na Zakaukaziu coraz bardziej wymyka się spod kontroli Rosji. Moskwa chce tę kontrolę odzyskać. Jej dyplomatyczne presje na Warszawę w sprawie aresztowania i ekstradycji Zakajewa są dowodem na to, że dziesięcioletni konflikt czeczeński stanowi dla Putina porażkę. Tym bardziej, że początkowo prorosyjski dyktator Ramzan Kadyrow, która Moskwa intronizowała w Czeczenii, nie chce już podporządkowywać się rosyjskiemu prawodawstwu. Woli szariat, czyli islamskie prawo, nakazujące np. kobietom noszenie muzułmańskich chust.