Nagły zwrot w sprawie Aleksieja Nawalnego. Lekarze szpitala w Omsku, w którym hospitalizowany jest opozycjonista, pozwolili na jego przetransportowanie za granicę - poinformował zastępca lekarza naczelnego tej placówki Anatolij Kaliniczenko. Te słowa padły zaledwie kilkadziesiąt minut po tym, jak lekarz naczelny szpitala poinformował, że Nawalny pozostanie na miejscu aż do czasu, gdy jego stan się trwale ustabilizuje. Opozycjonista trafił do placówki wczoraj. Jest w śpiączce. Jego współpracownicy mówią, że został otruty. Na leczenie Nawalnego za granicą nalega jego rodzina.

Lekarze szpitala w Omsku pozwolili na jego przetransportowanie za granicę - poinformował zastępca lekarza naczelnego tej placówki Anatolij Kaliniczenko. Oświadczył on, że "pacjent wykazuje pozytywną dynamikę i jest wystarczająco stabilny".

Na prośbę krewnych brat i żona Nawalnego "biorą ryzyko na siebie" - mówił lekarz, cytowany przez niezależną telewizję Dożd. Dodał, że medycy "nie sprzeciwiają się" i że "odbędzie się to dzisiaj". W Omsku jest obecnie późny wieczór. 

Rozmowy na temat przetransportowania ze szpitala w Omsku pogrążonego w śpiączce Aleksieja Nawalnego ruszyły z miejsca, jest prawdopodobne, że uda się go stamtąd wywieźć - poinformowała na Twitterze rzeczniczka opozycjonisty Kira Jarmysz.

Szkoda, że na podjęcie tej decyzji lekarze potrzebowali tyle czasu. Samolot czeka od rana, dokumenty też już były wtedy gotowe - napisała rzeczniczka.

Po godz. 19 Jarmysz napisała: "Wylot Aleksieja nastąpi nie wcześniej niż za siedem godzin".

Rosyjscy lekarze twierdzą, że konsultowali się z niemieckimi. "Nieprawda"

Zaledwie kilkadziesiąt minut wcześniej zupełnie inne stanowisko przedstawiał lekarz naczelny szpitala Aleksandr Murachowski. Zakończyło się kolejne konsylium z udziałem naszych kolegów z Niemiec. (...) Prowadzimy cały kompleks działań, aby nikt nie miał zastrzeżeń, nie powiedział, że czegoś nie wykonujemy. Obecnie on (Nawalny - PAP) nadal jest leczony w naszym szpitalu, aż do trwałej stabilizacji jego stanu - powiedział Murachowski.

Słowom lekarza o udziale niemieckich medyków w podejmowaniu tej decyzji zaprzeczają współpracownicy Nawalnego.

Murachowski dodał, że Nawalny poczuł się źle w trakcie rejsu samolotem, dlatego teraz lekarze mają podstawy, by sądzić, że jego stan może się pogorszyć w warunkach zmian ciśnienia. W celu uniknięcia tego dużego ryzyka koledzy z Moskwy nalegali, by pacjent pozostał na leczeniu (w Omsku) - powiedział.

Z kolei fundacja Cinema for Peace, która zorganizowała wysłanie samolotu do Omska, podała, że niemieccy lekarze uznali, iż stan Nawalnego pozwala na przetransportowanie go do Niemiec. Dowiedzieliśmy się od niemieckiego zespołu medycznego, że mogą i chcą przetransportować Nawalnego do Berlina i że takie jest życzenie jego rodziny - poinformowała organizacja fundacja Cinema for Peace, która zorganizowała wysłanie samolotu do Omska.

Rosyjskie władze twierdzą, że konsultowały się z niemieckimi lekarzami i że podróż byłaby dla niego niebezpieczna. To nieprawda - głosi komunikat organizacji.

Rodzina nie mogła się spotkać z niemieckimi lekarzami




Wcześniej rodzina i współpracownicy rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego poinformowali, że nie pozwolono im spotkać się z lekarzami niemieckimi, którzy odwiedzili w piątek szpital w Omsku. 

Niemieccy lekarze właśnie zostali wywiezieni ze szpitala. Ja i Iwan Żdanow (prawnik współpracujący z Nawalnym - PAP) próbowaliśmy zatrzymać samochód, ale odpychali nas funkcjonariusze w cywilu - napisała na Twitterze rzeczniczka Nawalnego Kira Jarmysz.

Później Jarmysz dodała, że niemieccy medycy, specjaliści z zakresu intensywnej terapii "po oględzinach Aleksieja Nawalnego doszli do wniosku, że może on być transportowany i że wyposażenie ich samolotu pozwala bezpiecznie przewieźć go niezwłocznie do Berlina".

Naczelny lekarz szpitala w Omsku powiedział dziennikarzom, że decyzja o pozostawieniu Nawalnego w Omsku była podjęta razem z niemieckimi medykami. To jawne kłamstwo - oświadczyła Jarmysz.

Jej zdaniem przebywający w szpitalu "ludzie w cywilu przeprowadzili całą operację specjalną", by nie pozwolić żonie Nawalnego - Julii, skontaktować się z przybyłymi z Niemiec lekarzami.

Julia Nawalna powiedziała, że funkcjonariusze służb specjalnych i policji nie wpuścili jej na oddział reanimacji. Na opublikowanym w internecie nagraniu widać, że mężczyźni ubrani po cywilnemu, nie w strojach lekarskich, nie pozwalają jej wejść do pomieszczeń, gdzie leży jej mąż.

Lekarze już wcześniej nie zgodzili się na transport Nawalnego do Niemiec

Do Omska przyleciał rano samolot medyczny z Niemiec, który miał zabrać Nawalnego. Rosyjscy lekarze już rano nie zgodzili się na transport opozycjonisty do Niemiec. Lekarz naczelny szpitala w Omsku Aleksandr Murachowski oznajmił wtedy, że Nawalny nie może być teraz transportowany, "ponieważ jego stan jest niestabilnie ciężki" i ta niestabilność "może się zwiększać przy starcie i lądowaniu" samolotu. Lekarze z Omska i z Moskwy uznali, że "nie można ryzykować życiem i że ryzyko jest zbyt duże" - poinformował Murachowski.

Mamy robocze diagnozy. Jedną z tych diagnoz, do której się teraz najbardziej skłaniamy, jest naruszenie równowagi węglowodanów, to jest naruszenie metabolizmu. Może być to skutek raptownego spadku w samolocie (u Nawalnego) cukru we krwi, co spowodowało utratę przytomności - powiedział lekarz Aleksandr Murachowski. Zapewnił, że obecnie lekarze intensywnej terapii razem z kolegami z Moskwy "robią wszystko, co możliwe, aby wyprowadzić Aleksieja Nawalnego ze śpiączki".

Wczoraj przeprowadziliśmy badanie chemiczno-toksykologiczne. Mogę jasno powiedzieć, że nie wykryto hydroksybutanów i barbituranów - oświadczył lekarz. Dzień wcześniej w mediach pojawiły się doniesienia, że Nawalny mógł zostać otruty hydroksymaślanem sodu.

Jeśli chodzi o to, co mówi się w mediach o składniku chemicznym pobranym przez ekspertów do analizy, to mogę powiedzieć, iż nie pobierano materiału biologicznego. Pobrano materiał z powierzchni skóry, ubrania, paznokci itd. Przeprowadziliśmy wiele badań, konsultacji. Jest to zwykła chemiczna substancja przemysłowa, która używana jest np. w plastikowych kubkach - powiedział Murachowski.

Reakcja Kremla na apel żony Nawalnego

Żona Nawalnego, Julia zwróciła się do prezydenta Rosji Władimira Putina z apelem o zezwolenie na przewiezienie Nawalnego do Niemiec. Uważam, że jest mu potrzebna wykwalifikowana pomoc lekarska w RFN. Od 21 sierpnia, od godz. 12, mamy wszelkie możliwości, by niezwłocznie przetransportować Aleksieja pod kontrolą lekarzy - napisała w liście do Putina Julia Nawalna.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył w piątek, że przewiezienie Nawalnego zależy wyłącznie od leczących go lekarzy.

 Osobista lekarka Nawalnego Anastazja Wasiljewa, której dzień wcześniej nie dopuszczono do jej nieprzytomnego pacjenta, skomentowała wystąpienie Murachowskiego na swoim Twitterze. Naruszenie metabolizmu może wystąpić przy wielu chorobach; to jest stan, a nie diagnoza. Spadek poziomu cukru też nie jest diagnozą. Nawiasem mówiąc, wczoraj cukier był w normie. Znów uważają nas za idiotów - wypowiadają mądre słowa, a nie są w stanie ustalić przyczyny śpiączki i postawić diagnozy - napisała lekarka.

Policja nie widzi obecnie podstaw do wszczęcia sprawy karnej dotyczącej hospitalizacji Nawalnego; nie wykryto znamion przestępstwa - powiedziało w piątek agencji TASS źródło w organach ścigania.

Aleksiej Nawalny poczuł się źle w czasie lotu z Syberii

Nawalny z podejrzeniem zatrucia nieznaną substancją przebywa od wczoraj w szpitalu w Omsku na Syberii w stanie śpiączki. 

O tym, że polityk trafił do szpitala, poinformowała w czwartek rano w mediach społecznościowych jego rzeczniczka Kira Jarmysz. Dziś rano Nawalny wracał do Moskwy z Tomska. W trakcie lotu poczuł się źle. Samolot pilnie lądował w Omsku. Aleksiej doznał zatrucia toksynami - poinformowała Jarmysz. Później dodała, że Nawalny jest nieprzytomny.

Zdaniem rzeczniczki powodem mogła być substancja dodana do herbatyPrzypuszczamy, że Aleksiej został otruty czymś domieszanym do herbaty. Tylko ją pił od rana. Lekarze mówią, że toksyny szybciej się przedostały poprzez gorący płyn - napisała Jarmysz. Herbatę polityk wypił w kawiarni na lotnisku w Tomsku.

Jak relacjonowała Jarmysz, Nawalny poczuł się źle na pokładzie samolotu; wystąpił u niego pot i poprosił o chusteczkę. Później poprosił ją, by mówiła do niego, bo chce słyszeć dźwięk ludzkiego głosu. Odmówił wypicia wody i poszedł do toalety. Jeden z pasażerów rejsu opublikował w internecie nagranie, na którym słychać głośny krzyk i jęk. Nawalny stracił przytomność jeszcze na pokładzie. Samolot awaryjnie lądował na najbliższym lotnisku - w Omsku, skąd Nawalnego zabrała do szpitala wezwana przez załogę karetka pogotowia.

Nawalny przez kilka ostatnich dni przebywał w miastach Syberii w związku z wyborami regionalnymi w Rosji we wrześniu, w których opozycjonista poparł kilku kandydatów.

Jego współpracownicy z Tomska zapewnili, że podczas ostatniego dnia jego pobytu w tym mieście nie zauważyli nic podejrzanego.

Już rok temu Nawalny przypuszczał, że próbowano go otruć

W lipcu 2019 roku Nawalny trafił do szpitala w Moskwie z objawami ostrej reakcji alergicznej. Przewieziono go wówczas do szpitala z aresztu, gdzie odbywał karę administracyjną. Wówczas polityk nie wykluczał, że próbowano go otruć.

44-letni Nawalny jest prawnikiem i działaczem opozycji, autorem popularnego w Rosji bloga. Założona przez niego Fundacja Walki z Korupcją regularnie publikuje materiały śledcze na temat nadużyć korupcyjnych w najwyższych kręgach rosyjskich władz.