Mieszkańcy Grazu odetchnęli z ulgą. Po pięciu dniach odnalazł się boa dusiciel, który sparaliżował to drugie pod względem wielkości miasto Austrii. Gad uciekł z mieszkania swojego właściciela, a właściwie wydawało się, że uciekł.

Wąż w niedzielę zaatakował swojego właściciela, a ten uciekł z mieszkania. Gdy wrócił, po Amandzie, bo tak gad ma na imię, nie było śladu. Uchylone drzwi balkonowe zasugerowały drogę ucieczki. Właściciel i specjaliści wielokrotnie przeszukiwali mieszkanie, ale węża nie znaleźli.

W mieście zarządzono wielką akcję poszukiwawczą. W przedszkolach pojawił się zakaz wychodzenia na zewnątrz, ludzie mieli cały czas zamknięte okna. Strażacy i uczniowie szkoły policyjnej przeszukiwali krzaki i piwnice. Mieszkańcy Grazu niechętnie wychodzili na ulice.

Jak się jednak okazało, Amanda cały ten czas spędziła pod kuchenną szafką. Weszła tam przez siedmiocentymetrową szparę. Właściciel poniesie jeszcze niewyliczone koszty akcji, ale z wężem nie chce mieć już nic wspólnego. Gad trafi wkrótce do pobliskiego zoo.