Zmiana czasu sensu nie ma. Tak uważa ponad 80 proc. uczestników sondy na naszej stronie w internecie. Wynik jest uderzająco podobny do rezultatów podobnej ankiety przeprowadzonej we Włoszech, gdzie 80 proc. badanych było przeciwnych manipulowaniu wskazówkami, czy na Alasce, gdzie za zniesieniem czasu letniego opowiedziało się 78 proc. głosujących.

Zmiana czasu sensu nie ma. Tak uważa ponad 80 proc. uczestników sondy na naszej stronie w internecie. Wynik jest uderzająco podobny do rezultatów podobnej ankiety przeprowadzonej we Włoszech, gdzie 80 proc. badanych było przeciwnych manipulowaniu wskazówkami, czy na Alasce, gdzie za zniesieniem czasu letniego opowiedziało się 78 proc. głosujących.
Zmiana czasu sensu nie ma. Tak uważa ponad 80 proc. uczestników sondy na naszej stronie w internecie /PAP/Darek Delmanowicz /PAP

Zmiana czasu na letni to pruski wynalazek, później przyjęty w większości krajów świata. Przesunięcie oficjalnego czasu, tak że ciemno robi się później o godzinę, pierwotnie miało zmniejszać zużycie energii, ale ponieważ efekt jest wątpliwy, większość krajów z tego zrezygnowała. Polska, podobnie jak niemal cała Europa oraz Ameryka Północna, nadal hołduje kręceniu zegarami, przez co co pół roku wraca dyskusja, czy to ma sens.

Zwolennicy zmiany wskazują na oszczędność prądu. Ten efekt być może ma jeszcze miejsce w przypadku Polski. Jeszcze, bo w naszym raczej chłodnym kraju też szybko przybywa domowych klimatyzatorów, które - jak wskazują badania prowadzone na Florydzie i w innych cieplejszych okolicach części świata zmieniającej czas - niwelują z zapasem efekt oszczędności światła.

Od klimatu zależy też pewnie inny i raczej niepodważalny efekt ekonomiczny zmiany czasu: zwiększenie obrotów branż dostarczających rozrywek pod gołym niebem w letnie wieczory, czyli związanych głównie ze sportem, turystyką i rekreacją. Wystarczy pomyśleć, o ile mniej grillowych plenerowych spotkań odbyłoby się bez późniejszego zmierzchu. Ten z kolei efekt w Polsce może być mniejszy niż średnia dla zachodniego świata, ale pewnie mierzony w wielu milionach złotych. Z punktu widzenia współcześnie wyznawanej ideologii pożytku z maksymalizacji produkcji i konsumpcji, zmiana czasu sens ma.   

Z drugiej strony nie wiadomo jednak, jakie są dla gospodarki koszty zmiany czasu. Przestawianie godzin komplikuje przecież działanie systemów informatycznych, bankowych i komunikacyjnych. Zwolennicy utrzymania zmiany czasu mogą wszakże wskazać, że nie wiadomo jakie byłyby ekstra koszty, gdyby Polska zrezygnowała z przesuwania wskazówek, podczas gdy inne kraje Unii Europejskiej by przy tym pozostały.

Nie bardzo zatem wiadomo, czy zmiana czasu ma zamierzony sens gospodarczy. Z punktu widzenia indywidualnego komfortu być może późniejszy zmierzch latem ma swoje zalety, a tym, którzy pytają, dlaczego przez cały rok nie stosować wobec tego owego letniego czasu, odpowiedzieć należy, że na naszej szerokości geograficznej, zimą przykrości wiążące się z koniecznością zaczynania pracy w ciemności, przeważałaby nad korzyściami z później zapadającej nocy.

Wiadomo natomiast, że wszelkie zaburzenia dobowego rytmu ogólnie człowiekowi nie służą. We Włoszech po zmianie czasu odnotowuje się wzrost sprzedaży leków nasennych, wzrasta też podobno liczba wypadków w pracy. Niedawno głośno było o badaniach, które wykazały, że w tygodniu po skokowym skróceniu czasu snu znacznie przybywa zawałów, ale być może w nadchodzącym tygodniu zawałów będzie mniej.

Podsumowując, wydaje się, że na dłuższą metę utrzymanie zmian czasu jest bezcelowe i ostatecznie odejdzie kiedyś do historii.