Propozycje zapisów w projekcie ustawy o ochronie wolności słowa w internecie przedstawił na konferencji prasowej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Chcielibyśmy zaproponować narzędzia pozwalające odwołać się do organu, który rozstrzygnie, czy dane treści w mediach społecznościowych naruszają dobra osobiste – mówił.

W Niemczech minister sprawiedliwości może arbitralnie podjąć decyzję, jakie treści trzeba wyeliminować z internetu. To wprowadzanie cenzury. My chcemy wyważyć pomiędzy wolnością debaty publicznej, naruszaniem czyichś dóbr - powiedział minister Zbigniew Ziobro, przedstawiając propozycje zapisów w projekcie ustawy o ochronie wolności słowa w internecie.

Zbigniew Ziobro porównał pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości z funkcjonującymi już rozwiązaniami w Niemczech oraz we Francji. Stwierdził, że "rozwiązania w tych krajach koncentrują się na tym, by eliminować i ograniczać treści, które zdaniem organów naruszają prawo", a to prowadzi do sytuacji, w których władza "ma prawo podejmować decyzje o eliminacji treści z internetu poza jakąkolwiek kontrolą".

Zarzuca się tym rozwiązaniom wprowadzanie cenzury, która ma na celu ograniczenia swobody debaty demokratycznej - powiedział minister sprawiedliwości.

Dodał, że resort chce "wyważyć" pomiędzy sferą naruszania dóbr osobistych i urągania czyjejś godności, a wolnością dyskusji i debaty publicznej, która "nie powinna być ograniczania na podstawie decyzji jakiegokolwiek organu".

Ziobro podkreślał, że Polska nie chce "skopiować niemieckich rozwiązań", bo są to "rozwiązania jednostronne".

Tam minister sprawiedliwości może podjąć decyzję administracyjną i ta decyzja jest bezwzględnie egzekwowalna. My nie chcemy tego rodzaju kompetencji nadać ministrowi sprawiedliwości - powiedział minister sprawiedliwości.

Ziobro podkreślił, że wolność słowa kończy się tam, gdzie "mamy do czynienia ze sprawami karnymi".

Jeśli ktoś kogoś wzywa do zabójstwa, to rzecz jasna mamy do czynienia już w przestępstwem i wtedy inne reguły mają zastosowanie - argumentował.