Zimowa wiosna w polskich górach. W Tatrach leżą prawie 2 metry śniegu, w Beskidach zaspy nadal mają ponad metr. Właściciele wyciągów narciarskich przedłużają sezon i liczą zyski, a ratownicy wciąż mają pełne ręce roboty.

W Beskidach ratownicy naliczyli już tej zimy ponad 1600 interwencji. Najwięcej akcji mieliśmy w czasie ferii zimowych. Były weekendy, że interweniowaliśmy ponad sto razy - mówi reporterowi RMF FM Marcinowi Buczkowi Tomasz Jano, wiceszef beskidzkiego GOPR-u.

W czasie tegorocznej zimy w Beskidach 14 razy użyto śmigłowca, ponad 100 razy pomagano wędrującym turystom. Z kolei narciarze najczęściej mieli urazy kolan, ale były też poważne złamania nóg. Sporo było także sytuacji, kiedy na stokach dwóch narciarzy zderzało się ze sobą - mówi Jano.

Wydłużony po ostatnich opadach śniegu sezon jeszcze trwa, dlatego ratownicy ciągle nie zamykają statystyk. I ostrzegają tych, którzy chcą wybrać się na szlaki. Mimo że w kalendarzu wiosna, nadal panuje tam zima i niezbędny jest zimowy sprzęt.

Sezonu nie kończą także właściciele wyciągów. W Szczyrku przedłużono go do połowy kwietnia. Na stokach leży tam jeszcze ponad metr śniegu. Podobnie jest w sąsiedniej Wiśle.

Wydłużony sezon pomógł pokryć straty z grudnia - ocenia Stanisław Richter ze Szczyrku. Szacujemy, że nasz ośrodek, w którym mamy 13 wyciągów i 25 kilometrów tras, mógł zarobić kilkaset tysięcy złotych - mówi.

Pieniądze te mają być zainwestowane m.in. w nowy wyciąg krzesełkowy. Pozwolenie na budowę już jest, prace budowalne mają zacząć się latem, a wyciąg ma być gotowy w nowym sezonie.

Nie narzekają też właściciele wypożyczalni narciarskich czy instruktorzy. Przyznają, że najlepiej było w czasie ferii. Ale i teraz jest dobrze - choć w tygodniu narciarzy nie ma zbyt wielu, to w weekend znowu ich przybywa. Na stoku w Wiśle-Cieńkowie spotkać można i mieszkańców Śląska, i Pomorza. Ci ostatni nie ukrywali w rozmowie z naszym reporterem, że choć w tym sezonie byli już na nartach, przyjechali w Beskidy znowu, skuszeni śniegiem i dobrymi warunkami na stokach.

Niestety zima zmusza też do nieplanowanych wydatków. Szybkiej naprawy wymaga na przykład nawierzchnia drogi przez Salmopol, łączącej Wisłę ze Szczyrkiem. Są tam odcinki, gdzie dosłownie wjeżdża się z dziury w dziurę.

A im wyżej w góry, tym więcej śniegu. W okolicach Baraniej Góry, w lesie, wyraźnie widać ślady zwierząt - saren w pobliżu paśników, a nad pokrytą śniegiem Czarną Wisełką kuny i lisa.

Zwierzęta jakoś sobie radzą, mimo że zima w tym roku nieco dłuższa. Ale już widać też oznaki wiosny. Niedawno widzieliśmy na przykład skowronki. Dziki mają już młode, a sarny bliskie są rozwiązania - mówi leśniczy Aleksander Skrzydłowski.

W Tatrach rekordowo dużo wypadków

Pod Tatrami kończący się sezon narciarski był rekordowy, ale niestety - rekordowy pod względem wypadków. Do końca marca ratownicy TOPR zwieźli ze stoków ponad 1800 połamańców - to tylu, co przed rokiem, ale w wielu miejscach sezon jeszcze trwa. A jeśli wziąć pod uwagę także stoki, na których toprowcy nie dyżurowali, to można przyjąć, że wypadków narciarskich było już grubo ponad dwa tysiące. Niestety zdarzały się nawet śmiertelne. Tegoroczna zima pochłonęła w Tatrach pięć ofiar.

Były też groźne upadki czy zderzenia. Urazy kręgosłupa, urazy miednicy, czyli poważne urazy, które trzeba będzie leczyć bardzo długo. Niektóre osoby, które doznały poważnego urazu kręgosłupa, niestety zostaną kalekami do końca życia - przyznaje w rozmowie z naszym reporterem Maciejem Pałahickim ratownik TOPR Adam Marasek.

Do takich dramatów doprowadzała często brawura połączona z niewystarczającymi umiejętnościami, a także tłok na stokach. Podczas ferii zimowych tylko ośrodek na Kotelnicy Białczańskiej przewoził na swoich wyciągach 130 tysięcy narciarzy dziennie.

Zobacz również:

  • Od kilkunastu dni Wiosna powinna być już w Polsce, ale do tej pory się nie pojawiła. Postanowiliśmy interweniować i zgłosić sprawę na policję. Przez cały dzień zbieraliśmy Wasze sygnały o tym, gdzie mogła się ukryć. Niestety, wciąż nie udało się jej znaleźć. Wiemy jednak, kiedy zima powoli zacznie nas opuszczać. więcej

Teraz ratownicy przestrzegają jednak, że w górach zima wciąż jest w pełni, więc i zagrożenia wciąż zimowe. Obecnie w Tatrach obowiązuje lawinowa "dwójka". Możemy śmiało powiedzieć, że zima teraz nadrabia zaległości. W Tatrach jest bardzo dużo śniegu, twardo. Wybierając się w góry - oczywiście lawinowe ABC: raki, czekan oraz umiejętność posługiwania się tymi przyrządami - ostrzega Marasek.

A prawie 2 metry śniegu w Tatrach oznaczają, że jeszcze przez wiele tygodni trzeba będzie wystrzegać się lawin.

W Karkonoszach odrabiają straty

Na dobiegającą końca zimę nie mogą narzekać organizacje turystyczne w Karkonoszach. Z ich wstępnych szacunków wynika, że jest lepiej, niż można się było spodziewać. Właściciele wyciągów przewidują, że jeśli nie nastąpi gwałtowne ocieplenie, na niektórych stokach w Szklarskiej Porębie czy Karpaczu będzie można szusować do maja. Teraz dodatkowo kuszą narciarzy promocyjnymi cenami karnetów - na wielu wyciągach kosztują one 30, a nawet 50 procent mniej niż zwykle.

Właściciele schronisk czy prywatnych kwater wciąż nadrabiają natomiast straty z początku sezonu, kiedy śniegu było jak na lekarstwo. Wtedy obłożenie nie sięgało nawet 50 procent, a w czasie ferii zimowych wolne było co czwarte łóżko.