Od soboty przy zakupie lodówki, pralki, telewizora czy maszynki do golenia - stare, zużyte sprzęty będzie można zostawić w sklepie. Ich wyrzucanie na śmietnik – zgodnie z prawem unijnym - jest zabronione.

Polska wersja unijnych przepisów o zużytym sprzęcie przewiduje, że można go oddać w punktach wyznaczonych przez gminy albo w sklepach. Tyle, że jak tłumaczy Wojciech Konecki z organizacji producentów AGD: Tych producentów, którzy rozprowadzali ten sprzęt 15-20 lat temu już teraz nie ma i nie mogą za to wziąć odpowiedzialności.

Tym też właśnie Konecki tłumaczy niechęć do przyjmowania telewizorów „Rubin”, lodówek „Mińsk” czy pralek „Wiatka” – domowego złomu, z którym nie wiadomo co zrobić. Sklepy go przyjmą, ale nie za darmo. Zapłacimy podwójnie, ponieważ będziemy skazani na odpłatny sklepowy transport, a do ceny nowego sprzętu dojdzie opłata na system zagospodarowania odpadów.

Odebraliśmy na ten moment – myślę, że w każdym sklepie – około kilkunastu telewizorów, pralek i lodówek - mówi Sławomir Świętochowski, dyrektor jednej z sieci sklepów AGD. W większości przypadków to są 20-letnie sprzęty – marki, które są zupełnie nieznane, lub które już nie istnieją - dodaje.

Wiele osób niestety nic nie wie o nowych przepisach. Nic dziwnego – nakazy i kary wprowadzono bez kampanii informacyjnej. Za wyrzucenie na śmietnik zużytego sprzętu grożą jednak wysokie grzywny – mandaty ma wypisywać policja i straż miejska.

Czy jednak funkcjonariusze są w stanie ustalić właściciela porzuconej pralki albo lodówki? Nie jest to łatwe, ale nie niewykonalne – mówią strażnicy miejscy. Jeżeli strażnik sam nie zauważy przysłowiowego pana Kowalskiego, który idzie z pralką, lodówką, komputerem do śmietnika, żeby go tam wystawić, to szukamy świadków - stwierdza Przemysław Piwecki z poznańskiej straży miejskiej.

Funkcjonariuszom z pomocą coraz częściej przychodzą zwykli obywatele. Na policję i do straży miejskiej dzwoni coraz więcej osób z informacjami o nielegalnych śmietnikach.