Czyżby odwet za środowy atak na konsulat Rosji w Poznaniu? Rosyjska milicja aresztowała 3 osoby, które miały tej nocy wrzucić butelkę z płynem zapalającym na teren polskiej placówki w Moskwie.

Rosyjskie źródła twierdzą, że był zamach na polską ambasadę w Moskwie i że aresztowane zostały trzy osoby o ten zamach oskarżone. Cała trójka to tak zwani "limonowcy", członkowie Partii Narodowo-Bolszewickiej. Minionej nocy mieli oni wrzucić na teren polskiej placówki dyplomatycznej butelkę z płynem zapalającym. Przedstawiciel "limonowców" poinformował agencję Interfax, że akcja była odpowiedzią na demonstrację przed rosyjskim konsulatem w Poznaniu. Polska ambasada nic nie wie o żadnym zamachu.

Rzekomy zamach w Moskwie to jednak sprawa bardzo tajemnicza. Pracownicy polskiej ambasady nic o nim nie wiedzą. Nikt nie zauważył incydentu. Nie ma też żadnego śladu po butelce. Sprawa pokazuje natomiast bardzo jaskrawo, jak napięte są stosunki polsko-rosyjskie po środowym incydencie w Poznaniu.

Wtedy to działacze grupy Wolny Kaukaz zniszczyli rosyjską flagę, a na murach budynku konsulatu wypisali anty-rosyjskie hasła. W tej sprawie protestowało już rosyjskie MSZ, a specjalne oświadczenie zapowiada dziś Duma. Zapewne padną ostre słowa, bo już wczoraj deputowani ostrzegali, że Moskwa nie może tolerować, napaści na swój konsulat. Także w Polsce sprawa jeszcze nie ucichła. Raport na temat zajść przed rosyjską placówką miał dzisiaj otrzymać minister spraw wewnętrznych i administracji Marek Biernacki.

Tymczasem incydent poznański może mieć poważne konsekwencje dla szefa wielkopolskiej policji. Niewykluczone, że komendant straci stanowisko. Wojewoda wielkopolski czeka na raport, w którym minuta po minucie opisane będą działania stróżów prawa.

Wiadomości RMF FM 10:45

Ostatnie zmiany 11:45