Po ponad 30 godzinach prowadzonych nieprzerwanie od środowego wieczora działań, nad ranem ratownicy zakończyli akcję w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej, gdzie doszło do podziemnego pożaru. Zakład pracuje już normalnie.

Chodnik, w którym wykryto pożar, został odizolowany od pozostałych wyrobisk przeciwwybuchową tamą wodną. Zgodnie z procedurą, po jej zamknięciu należało odczekać jeszcze 12 godzin, monitorując zagrożenie - tłumaczy rzecznik Kompanii Węglowej, do której należy rudzka kopalnia, Zbigniew Madej.

Wyłączona z eksploatacji przez ponad dobę ściana wydobywcza wydobywa ok. 1,5 tys. ton węgla dziennie. Rzecznik zapewnił, że pożar nie wpłynie negatywnie na wyniki ekonomiczne oraz przyszłość kopalni Bielszowice.

Pożar miał charakter endogeniczny, czyli nie powstał z przyczyn zewnętrznych, np. iskry z kombajnu. Przyczyną zwykle jest samozapalenie węgla. W takich przypadkach nie ma ognia, a często jedynym znakiem pożaru jest zmiana składu atmosfery (która nagle może stać się niezdatna do oddychania) czy podwyższona temperatura.