Łódzka prokuratura sprawdzi, czy pomysłodawcy referendum w sprawie odwołania prezydent Łodzi popełnili przestępstwo, przetrzymując zebrane podpisy łodzian. Śledczy mają miesiąc na podjęcie decyzji w tej sprawie.

Oznacza to, że organizatorom referendum może zabraknąć czasu, bo wymagane 58,5 tysiąca podpisów muszą przekazać do komisarza wyborczego do 3 kwietnia. Bez około 10 tysięcy podpisów, jakie przetrzymują byli inicjatorzy referendum, zabraknie 6 i pół tysiąca podpisów. Na piątek zaplanowane są pierwsze czynności w tej sprawie - mówi prokurator Krzysztof Kopania. Na początek będą przesłuchane osoby, które zawiadomiły prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Potem rozpytane będą osoby, które dysponują listą z podpisami osób, których zdaniem zachodzi potrzeba przeprowadzenia referendum. Możliwie najszybciej, a najpóźniej w ciągu miesiąca, prokuratura podejmie decyzję, co do zasadności wszczęcia postępowania w tej sprawie.

Nie wiadomo, czy śledczym uda się wyciągnąć wnioski do wtorku. W ten sposób referendum ws. odwołania prezydent Łodzi może nie dojść do skutku.

Poszło głównie o prywatyzację Zakładu Wodociągów i Kanalizacji

W środę prezydent Łodzi Hanna Zdanowska ogłosiła, że nie będzie prywatyzacji Zakładu Wodociągów i Kanalizacji. W ten sposób wytrąciła jeden z argumentów zwolennikom referendum. Po jej decyzji trzy osoby, które wcześniej zbierały podpisy, skończyły zbieranie podpisów i wycofały się z pomysłu odwołania w referendum prezydent Zdanowskiej. Jednocześnie odmówiły przekazania około 10 tysięcy podpisów organizatorom referendum, którzy nadal chcą doprowadzić do odwołania Hanny Zdanowskiej z funkcji prezydenta miasta.

Aby uwzględnić głos łodzian - jak wyjaśnia biuro prasowe Urzędu Miasta - prezydent Zdanowska powołała ciało doradcze: Radę Mieszkańców Miasta Łodzi. Urząd Miasta nie mógł przejść obojętnie obok inicjatywy stowarzyszenia Teraz Łódź, które uzyskało poparcie tysięcy łodzian. Główny ich postulat - wycofanie się z prywatyzacji ZWiK został zrealizowany. Pozostaje jednak nadal wiele tematów, które powinny być poddawane jak najszerszej konsultacji społecznej. Rada będzie działać społecznie, z działalnością w radzie nie wiążą się żadne przywileje ani wynagrodzenie - można przeczytać w oświadczeniu biura prasowego magistratu.

I tylko dziwnym trafem złożyło się tak, że przewodniczącym rady został były inicjator referendum i to on między innymi będzie decydował o wyborze pozostałych 19 członków Rady Mieszkańców Miasta Łodzi. Decydujący głos przy tworzeniu rady ma bowiem stowarzyszenie Teraz Łódź.

Do godziny 16 w czwartek do Delegatury Krajowego Biura Wyborczego nie wpłynęły żadne podpisy ws. referendum.