"Oskarżony chciał zamordować swoją dziewczynę i skoro jest zdolny do tak straszliwej zbrodni, należy go izolować od społeczeństwa." Tak kielecki sąd uzasadnił skazanie na 25 lat więzienia 24-letniego Pawła G. Mężczyzna zabił w ubiegłym roku swoją dziewczynę.

20-letnia Milena zginęła 11 sierpnia w podkieleckich Leszczynach. W śledztwie ustalono, że oskarżony zadał jej dziesięć ciosów nożem. Ciało ukrył w krzakach. Nóż oraz telefon dziewczyny wrzucił do strumienia. Następnie uczestniczył w poszukiwaniach swej ofiary zorganizowanych przez jej ojca.

Sąd nie miał wątpliwości, że oskarżony działał w bezpośrednim zamiarze zabójstwa. Sędzia Marcin Chałoński powiedział w uzasadnieniu wyroku, że gdyby oskarżony nie chciał zabić, to po zadaniu jednego, dwóch ciosów powstrzymałby się od dalszych. Mógł zostawić dziewczynę i wezwać, nawet anonimowo, karetkę. Zdaniem biegłego były szanse na uratowanie kobiecie życia. Tymczasem oskarżony opóźniał poszukiwania.

Zdaniem sędziego Paweł G. miał wszystko: pracę, dobry zawód, piękną dziewczynę, która była w niego zapatrzona, mimo że jej dokuczał. Jeszcze w dniu zabójstwa Milena kupiła mu prezent.

Według sędziego Pawłowi G. zabójstwo "łatwo przyszło", nic go nie powstrzymało. Nic nie usprawiedliwia jego czynu. Tym bardziej, że to on budował napięcie, drażnił Milenę mówiąc, że nie pójdzie z nią na uroczystość do koleżanki, że spotyka się z inną.

W śledztwie i w sądzie oskarżony przyznał się do winy. Wyjaśnił, że zabił dziewczynę, ponieważ się z nią posprzeczał. Mówił, że "coś go opętało". Nie potrafił wyjaśnić, dlaczego tego dnia wziął ze sobą nóż.

Wyrok nie jest prawomocny.